Blackwood Algernon - Wendigo i inne upiory, ebook nowości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Algernon Blackwood
Wendigo i inne upiory
Przekład: Robert Lipski
Best Ghost Stories Of Algernon Blackwood
Jest absolutnym i niekwestionowanym mistrzem niesamowitej atmosfery...
H. P. Lovecraft
Życzyłbym sobie, żeby ludzie więcej czytali Blackwooda
-
on jest jedyny w swoim
rodzaju.
Mike Ashley
Wstęp
Algernon Blackwood (1869-1951) to jeden z wielkich twórców fantastyki niesamowitej
(w tym oczywiście „ghost story”), którego utwory, łącznie z dziełem J. Sheridana Le Fanu,
Edwarda Bulwera-Lyttona, Arthura Machena i Montague Rhodesa Jamesa, odegrały kluczową
rolę w rozwoju literatury grozy w XX wieku.
Le Fanu (1814-1873), do którego najbardziej znanych opowiadań należy „Zielona
herbata” (1869, z prekursorskiego cyklu o okultystycznym detektywie, Martinie Hesseliusie -
znanym także z
Carmilli),
oswobodził nadprzyrodzoną grozę z banalnych i krwawych
gotyckich naleciałości, skupiając większą niż dotąd inni uwagę na grozie nierozdzielnie
związanej z psychologią bohaterów. Tego typu psychologiczne niesamowitości stały się w
dojrzalszej formie znakiem firmowym Jamesa
(.Opowieści starego antykwariusza,
1904 i
1911). Z kolei autor
Zanoniego
(1803-1873) wprowadził okultystyczną wiedzę (a konkretnie
osławiony, pseudonaukowy mesmeryzm) do nowoczesnej literatury grozy, rezygnując z
modnej i wszechobecnej alchemii, i praktycznie stworzył tematyczny podgatunek - opowieść o
nawiedzonym domu - a to wszystko za sprawą jednego „zaledwie” opowiadania „Duchy i
ludzie” z 1859 r. Jego następcą został Arthur Machen (1863-1947), autor powieści i opowiadań
niesamowitych, ale też eseista i krytyk literacki (którego wybór najlepszych opowieści grozy
poznany w tej serii już niedługo).
Blackwood - pod wieloma względami najoryginalniejszy z nich - debiutował mało
odkrywczym opowiadaniem „AMysterious House” (1889), by wkrótce wypracować swe
własne podejście do gatunku tak wyjątkowe, że właściwie niepodrabialne. I choć zachęcił
wielu do pisania opowieści niesamowitych, tylko nieliczni zbliżyli się do nastroju i sedna jego
utworów. A specjalnością autora „Wierzb” była umiejętność wczucia się w tajemne,
nadprzyrodzone siły Natury, przenikające przyrodę w szczególny sposób w zakątkach
nieskażonych przemysłowa i niszczycielską działalnością człowieka. Zgodnie z tym
przekonaniem ukazywał zwykłych, przeciętnych ludzi, którzy na łonie Natury, ale także w
innych okolicznościach, są zdolni do odczuwania jakimś tajemniczym zmysłem owych
tajemnych mocy, na co dzień nam niedostępnych:
„Jeśli ktoś widzi ducha, mniej mnie interesuje, czym jest ów duch, niż to, jaki zmysł
umożliwia dostrzeżenie go. Innymi słowy: czy posiadamy zdolności, które na skutek
nadzwyczajnego bodźca sięgają poza normalny zakres widzenia, słyszenia, odczuwania. Owe
zdolności zapewne istnieją naprawdę u niektórych przynajmniej ludzi i czasami manifestują
swoją obecność - a to od dawna niezmiernie mnie pasjonowało. Źródłem takich wyjątkowych
bodźców może być choroba umysłowa bądź też wstrząs spowodowany nagłym odczuciem
wielkiego strachu czy piękna absolutnego, jakiego doznaje szary człowiek. Tylko uparty
sceptyk mógłby twierdzić, że takie zjawiska nie mają miejsca w naszym życiu. Teraz moje
przekonanie jest o wiele głębsze niż kilkadziesiąt lat temu, kiedy pisałem te opowiadania, bo
poznałem szereg takich przypadków, a jest ich o wiele więcej, niż może się komuś wydawać.
(...)
Jakże wiele dzieli przeciętnego człowieka, który stał się jasnowidzącym i
jasnosłyszącym na skutek porażenia grozą w „Pustym domu”, i innego, z powieści
The
Centaur,
który, porażony niesamowitym pięknem, doświadczył przebłysku wyższej prawdy -
było mu dane pojąć, że planety to ponadludzkie byty, ale zasada jest identyczna: obaj doznali
poszerzenia normalnej świadomości. A owo poszerzenie, jak zakładam, umożliwia coś więcej,
niż stworzenie kolejnej typowej «ghost story».”* [*Z przedmowy do wyboru opowiadań z
1938 r.
(The Tales of Algernon Blackwood)
]
Groza najlepszych utworów Blackwooda wiąże się z siłami przyrody i otwartymi
przestrzeniami. Ten mistyk Natury podróżował przez całe życie, spędzał noce pod gołym
niebem w dzikich, nieskażonych zakątkach Stanów i Europy. Jak później wspominał, spał w
dziwnych miejscach, wysoko w górach Kaukazu, na brzegach Morza Czarnego, na egipskiej
pustyni, na brzegach Dunaju, w Szwarcwaldzie i na Węgrzech, i owe przeżycia stawały się
źródłem oczarowań i życiowych, a zwłaszcza literackich inspiracji: „Kiedy materialny świat
rozpływał się w cieniach, mgliście odczuwałem ten prawdziwy, duchowy, przenikający na
powierzchnię rzeczywistości... W owych snach niemalże dostrzegałem prawdziwą naturę bytu
wyzierającą przez coraz cieńszą zasłonę, jaka skrywa Prawdę; im więcej nad tym rozmyślałem,
tym głębiej zapadałem w moją wewnętrzną świadomość, aż w końcu me niesamowite
pragnienie poznania prawdziwej natury świata przelewało się w materię otaczającej nocy i
pogrążałem się z ulgą we śnie bez snów.”
W stanach głębokiego nawiedzenia przez siły Natury Blackwood odczuwał, jak
otaczająca rzeczywistość - a szczególnie jego własne marne, osobiste troski - zmieniają się w
pył rozwiewany przez wiatr: „Ludzie, handel, polityka, a nawet losy całych narodów stawały
się jeno paradą umykających cieni, podczas gdy widzialny i namacalny świat okazywał się
ulotnym, ułomnym odzwierciedleniem świata prawdziwego, na progu którego przez moment
stałem.” (...)
„Zjawiska fizyczne - przypomina nam profesor [James Jeans] - mogą być ledwie
symbolami Rzeczywistości, która znajduje się pod nimi. Owa Rzeczywistość może stanowić
całkowicie odmienny porządek rzeczy od zdarzeń i zjawisk, które ją symbolizują. Może mieć
naturę mentalną, duchową (spirytualną). Tak więc nasz Wszechświat zdaje się być naszą starą
przyjaciółką Mają, złudzeniem Hindusów. Jest również możliwe, że dziś nawet bardziej niż
trzydzieści lat temu Rozumowi nie musi zagrażać możliwość abdykacji, a zbliżenie się fizyki
współczesnej do zjawisk parapsychicznych i mistycznych daje do myślenia każdemu, kto
zastanawia się nad istotą rzeczy. I jedna, i druga strona prowadzi badania w „świecie cieni”,
pośród i za pomocą złudnych symboli Rzeczywistości, która może być pojmowana umysłem
czy duchowo, ale tak naprawdę pozostaje nieznana czy wręcz niepojęta.”* [*Op. cit.]
Blackwood czerpał więc natchnienie ze źródeł niedostępnych wielu autorom,
skupionym wyłącznie na człowieku i codziennej rzeczywistości. Potrafił wykraczać poza
granice ludzkiego świata i docierać do niedostępnych regionów królestwa Natury. Jego siłą
była emocjonalna i duchowa więź z przyrodą, której doświadczał w stopniu nieosiągalnym dla
innych pisarzy tego gatunku. Był i pozostaje więc postacią wyjątkową pośród kolegów po
piórze, a jego najlepsze utwory zapisują się złotymi literami w historii fantastyki grozy.
Krytycy i badacze gatunku cenią zwłaszcza dwa z jego najsłynniejszych opowiadań,
„Wierzby” i „Wendigo”, za mistrzowskie oddanie atmosfery niesamowitości, którego dotąd
nikomu nie udało się przewyższyć. Wielu zaś twierdzi, że pierwsze z nich jest wręcz
szczytowym osiągnięciem w tej dziedzinie. To szczęście dla nas, czytelników, że Blackwood
prowadził takie wędrowne, wręcz awanturnicze życie, i mógł czerpać ze swoich mistycznych,
pogańsko-chrześeijańskich doświadczeń na łonie przyrody w tylu krajach i krainach
geograficznych. Bliższe poznanie źródeł inspiracji najważniejszych utworów prezentowanych
niniejszym polskiemu czytelnikowi przyczyni się, jak mniemam, do ich głębszego odczytania i
odczucia. Tym bardziej że jest to w Polsce doświadczenie niemal zupełnie nowe, ponieważ
dotąd dane nam było poznać zaledwie dwa opowiadania Blackwooda w polskim przekładzie:
„Wyznanie” („The Confession”, 1921) przełożył Tadeusz Adrian Malanowski, w antologii
Wojciecha Żukrowskiego
Tchnienie grozy
(Wydawnictwo Poznańskie 1974), a „Rączego
Wilka” („Running Wolf, 1920) przełożyła Monika Dutkowska w pierwszym zeszycie
Nie
czytać o zmierzchu!
(Iskry 1983).
Algernon Henry Blackwood urodził się w Shooter’s Hill w hrabstwie Kent 14 marca
1869 r. Jego rodzice byli arystokratami - ojciec, sir Arthur Blackwood, wysoki urzędnik
Brytyjskiej Poczty, brat lorda Dufferina, matka - wdowa po księciu Manchesteru. Rodzice
należeli do jednej ze skrajnie fanatycznych kalwinistycznych sekt, sandemanitów. Wrażliwy
marzyciel i indywidualista, młody Blackwood nie mógł oczywiście przyjąć do wiadomości, że
jest z góry skazany na potępienie i piekielny ogień. Uczył się w szkole w Szwarcwaldzie,
studiował na Uniwersytecie Edynburskim rolnictwo i buntował się przeciwko religii rodziców,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]