Blanchot Maurice - Poznanie nieznanego, filozoficznokształtne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Maurice Blanchot
Poznanie nieznanego
[1]
Kimjestfilozof?
ByćmoŜejesttopytanieanachroniczne.Aleodpowiemnaniewsposóbnowoczesny.
Niegdyś się mówiło: filozof to człowiek, który się dziwi; dzisiaj, zapoŜyczając to
sformułowanieodGeorgesBataille`a,powiedziałbym:toktoś,ktosięboi.
Wielujestzatemfilozofami,zwyjątkiemSokratesaczyAlaina,obusławnychztego,Ŝe
byli dobrymi Ŝołnierzami i Ŝe, nie odczuwając lęku, wypili przynajmniej pierwszy, a
drugipostąpiłbypodobnie,gdybyzaszłatakakoniecznośćcykutę.AlebyćmoŜestrach
filozoficznyjestbardziejszlachetny.
Absolutnie nie; strach związany czy to z tchórzostwem, czy to z odwagą wiąŜe się,
proszęmiwybaczyćtęgręsłów,ztym,costraszne(frayeavecl`effrayant)itorujedrogę
temu,costraszne(frayel`effrayant),sprawiającwłaśnie,Ŝejesteśmyzmuszeniwyrzecsię
jednocześniepokoju,wolnościiprzyjaźni,aponadtotego,conascieszyizadowala(u
podstaw tych wszystkich znaczeń leŜy to samo źródłowe słowo, a mianowicie słowo,
którego przeciwieństwo wyraŜa przeraŜenie). Poprzez przeraŜenie wychodzimy z nas
samychi,rzuceninazewnątrz,podpostaciątego,coprzeraŜającedoświadczamytego,co
znajdujesięcałkowicienazewnątrznas,acojestinneniŜmy:samegozewnętrza.
Zwykły strach byłby zatem strachem filozoficznym w tej mierze, w jakiej w pewien
sposób odnosi nas do nieznanego, umoŜliwiając nam poznanie niepoznawalnego. Ów
strachjesttrwogą.WtensposóbzbliŜamysiędofilozofii,któresąnamdobrzeznane.W
tymdoświadczeniustrachuistniejeruch,któryjakgdybyodczołazagraŜafilozofii.W
przestrzeni strachu człowiek bojący się naleŜy do tego, i znika w tym, co napawa go
strachem. Nie tylko się boi, lecz jest samym tym strachem, czyli bezpośrednim
wtargnięciemtego,cozjawiasięiukazujewstrachu.
UtrzymujePanprzeto,Ŝeówruchmairracjonalnycharakter.Irracjonalny,tozamało
powiedziane:niemusimyjuŜsprowadzaćfilozofiidorozumubądźrozumudoniejsamej;
dawnotemuodkryliśmybowiemmoŜliwośćprzywróceniaznaczeniawładzyrozumienia
poruszeniomzmysłowości.PańskadefinicjęfilozofiinaleŜyodrzucićwłaśniedlatego,Ŝe
strach trwoga albo nie wyprowadza tego, kto go doświadcza poza granice jego
istnienia,gdyŜjuŜzawszejeststrachemdoświadczanymprzezJaznajdującesięwświecie,
albo wyprowadza owo Ja poza te granice, pozbawiając je władzy bycia jeszcze sobą
(powiadasię,Ŝejestonoogarniętetrwogą);wówczasjednakto,cosiędziejewbojaźnii
drŜeniu tworzy ruch ekstatyczny, a właściwie mówiąc, mistyczny: jest on
rozkoszowaniemsięiuŜywaniem,połączeniemwodrazieiprzeznią,jestzatemruchem,
któregomoŜnapragnąć,bądźktórymoŜnadeprecjonować, ale którego nie moŜnajuŜ
nazwać filozoficznym, tym bardziej, Ŝe boskie połączenie nie moŜe dokonać się pod
znakiemmetafizyki.
Dlaczego? Zostawmy na boku Boga, owo miano nazbyt podniosłe. Dlaczego
dokonujące się w strachu zetknięcie się z nieznanym, ów wywoływany przez strach
sposóbbycia nieznanym, nieangaŜujefilozofiiw samejjej istocie? Baniesię, szukanie
tego, co napawa strachem, bycie wystawionym na niebezpieczeństwo przez ów
fundamentalnywstrząs,jakimjeststrach,niejestbyćmoŜefilozofią;ajednakmyślenie,
któreboisię,którejestmyśleniemostrachuistrachemprzedmyśleniem,wcalenasnie
przybliŜadodecydującejkwestii,któraumykafilozofiiwłaśniedlatego,Ŝeumykajejcoś
decydującego.
Czy jednak myślenie moŜe się bać? Czy juŜ nie posługuje się Pan tutaj językiem
symbolicznym, obrazowym bądź "literackim"? To myśliciel się lęka, lęka się tego, co
zagraŜa jego myśli, a czego się boi jako człowiek myślący? Niczego innego jak tylko
strachu.
Wtakimraziefilozofembyłbyten,ktoboisięstrachu.
Strachu przed przemocą, która ujawnia się w strachu i która zagraŜa człowiekowi,
człowiekowiprzeraŜonemu,Ŝestaniesięczłowiekiemprzemocy,jakgdybywmniejszym
stopniubałsięprzemocy,którejulega,niz.tej,którąmógłbyzadawać.Dlaczegotaksię
dzieje?Najpierwjednakzastanówmysięnadkwestiązetknięciasięznieznanymoraznad
tym,dlaczegoniestanowionoprzedmiotufilozofii.ProszęzauwaŜyć,Ŝeobajmilcząco
uznajemy,iŜfilozofiabądźtowszystko,copodnazwętąchcielibyśmypodciągnąć
jestpoznaniemesencjalnienieznanegoczyteŜ,ogólniejmówiąc,relacjąznieznanym.
Przyjmijmynachwilę,Ŝetakjest.
Powiadam zatem: z nieznanym jako nieznanym; być moŜe nie będziemy tak bardzo
skłonnitegouznać.Jeślibowiemnieznanepowinnopozostaćtakimwsamymnaszym
poznaniu go, nie podlegając naszej władzy i nie dając się sprowadzić nie tylko do
myślenia,alerównieŜdowszelkiejnaszejmoŜliwościuchwyceniago,toczyŜniejesteśmy
zmuszeniwnioskować,Ŝezawszepoznajemytylkoto,cojestnambliskie:to,coznajome,
anieobce?
Sądzę, Ŝe łatwo moŜna by podnieść zarzut, iŜ mówiąc o nieznanym, mam na myśli
niepoznawalne,jakrównieŜpoznanieniepoznawalnegootopotwór,któregokrytyczna
filozofiaoddawnaegzorcyzmuje.Dodałbym,ŜejeślimoŜemypozostawaćwstosunkuz
owymniepoznawalnym,towłaśniepoprzezstrachczytrwogębądźpoprzezjedenztych
ekstatycznych porywów, odrzucanych przez Pana jako niefilozoficzne: przeczuwamy
tutajInne;chwytanasono,wstrząsanami,porywanas,odbierającnassamymsobie.
Alewłaśniepoto,aŜebyprzemienićnaswInne.Jeśliwpoznaniu,nawetdialektycznym,
podlegającymwszelkiejmoŜliwejmediacji,dokonujesięzawłaszczenieprzedmiotuprzez
podmiotiinnegoprzeztosamo,azatemostateczniesprowadzenienieznanegodojuŜ
znanego, to w ogarniającym nas przeraŜeniu istnieje coś jeszcze gorszego, gdyŜ to
właśniejazatracasię,atosamozmieniasię,wstydliwieprzekształconewinneniŜja.
Niewidzęwtymnicwstydliwegoaraczejto,ŜenaleŜałobysięwstydzićobawyprzed
takimwstydemjeślitakiwstydliwyporywpozwalanamwreszciewejśćwstosunekz
tym,coznajdujesiępozagranicaminassamych.
Wyjątkowośćukazanegoprzezfilozofięstosunku,wktórympozostajęztym,cobyłoby
nieznane,acowkaŜdymbądźrazieniepodlegamejwładzy(nadczymniemamwładzy),
poleganatym,Ŝewtakimstosunkuzarównoja,jakiinnejesteśmystalechronieniprzed
tymwszystkim,coprowadziłobydoupodobnieniainnegodomniebądźdopołączenia
mnie z innym lub teŜ do przekształcenia nas obu w trzeci termin: jest to stosunek
absolutnywtymznaczeniu,Ŝeoddzielającynasdystansniezostajewnimzmniejszony,
lecz,przeciwnie,absolutniepotwierdzonyizachowany
Dziwnytostosunek,którypoleganatym,Ŝeniejestonstosunkiem.
Który polega na zabezpieczeniu terminów pozostających w stosunku przed tym, co
zmieniałobyjewnim,któryprzetowykluczaekstatycznestopieniesię(dokonującesięw
strachu),mistyczneuczestnictwo,aletakŜezawłaszczenie,wszystkieformypanowaniaaŜ
potouchwycenie,którymjestostatecznierozumienie.
Sądzę,Ŝejesttoinnedojściedopytania,któreniegdyśsformułowaliśmywnastępujący
sposób: w jaki sposób ukazać to, co mroczne, nie odsłaniając go? Czym byłoby
doświadczenietego,comroczne,wktórymukazywałobysięonowswejmroczności?
Właśnie, usiłowaliśmy wówczas wskazać afirmację niemoŜliwości ( tej niemocy, nie
będącejprostąnegacjąmocy)i,pytając,czymbyłobymyślenie,októrymniedałobysię
myślećwkategoriachmocyizawłaszczającegorozumienia,powiedzieliśmywkońcu,Ŝe
"niemoŜliwość jest przeŜyciem samego Zewnętrza", a takŜe, Ŝe "niemoŜliwość jest
doświadczeniem obecności niezmediatyzowanej (jeśli odpowiedzieć, to właśnie dać
pytaniuafirmatywnąmoc),wktórąfilozofiamiałaprawozwątpić.
JednakŜenienaleŜypopadaćwzwątpieniezpowodufilozofii.WnajnowszejksiąŜce
Emmanuela Lévinasa filozofia, w czasach współczesnych nigdy nie przemawiająca w
równie znaczący sposób, zasadnie kwestionuje, jak się wydaje, właściwy nam sposób
myślenia, aŜ po nasze głębokie przywiązanie do ontologii; przez ksiąŜkę te zostajemy
pozwanidoodpowiedzialnościzato,czymfilozofiajestwswejistociewówczas,gdyw
całej swej jasności i w swym nieskończonym wymogu przyjmuje właśnie ideę Innego,
czylirelacjęzDrugim.Mamytutajdoczynieniajakgdybyznowympoczątkiemfilozofii
orazzeskokiem,dowykonaniaktóregotakona,jakimysamizostaliśmywezwani
[2]
.
. Czy idea innego jest rzeczywiście tak bardzo nowa? CzyŜ wszystkie współczesne
systemyfilozoficznenieprzyznająjejmniejlubbardziejuprzywilejowanegomiejsca?
Faktycznie, mniej lub bardziej, co znaczy: mniej lub bardziej podporządkowanego.
WedleHeideggerabyciezmoŜnarozwaŜaćjedyniewzwiązkuzByciem,poniewaŜwe
właściwysobiesposóbpodejmujeonoproblemBycia.ZkoleiwedleHusserla,jeślisię
nie mylę, pierwotna jest wyłącznie sfera mojego ego, zaś ta drugiego jest przeze mnie
jedynie"współprezentowana".Ogólnierzeczbiorąc,niemalcałafilozofiazachodniajest
filozofiąTegosamego,ajeślitroszczysięoInne,totylkooInnepodpostaciąinnego
mniesamego,wmoŜliwienajwiększymstopniuzrównanegozemnąidąŜącegodotego,
bymuznałjezaJa(takjakonouznajemnie)wwalce,którarazjestwalkąbrutalną,araz
przemocą wyciszającą się w dyskursie. Myśl Lévinasa zwraca nas właśnie w stronę
radykalnego doświadczenia. Drugi jest całkowicie Innym; inne jest tym, co absolutnie
wykraczapozamnie;relacjazinnym,którymjestdrugi,jestrelacjątranscendentną,co
znaczy,Ŝeistniejenieskończonyiwtymznaczeniunieprzekraczalnydystanspomiędzy
mnąiinnym,któryznajdujesięnadrugimbrzegu,niemająctejsamejojczyznycojai
którywŜadensposóbniemoŜebyćobjętyprzeztosamopojęcie,tęsamącałośći,wraz
zindywiduum,którymjestem,stanowićjakąścałośćczyjakąświelkość.
Ówdrugijestwięcnadzwyczajtajemniczy.
Todlatego,ŜejestwłaśnieObcym,owymNieznanym,zktórymrelacja,przyjęliśmyto
na samym początku, jest samą filozofią czy, jak Levinas powiada: metafizyką. Obcy
przychodzi skądinąd i zawsze jest gdzie indziej niŜ my, poniewaŜ znajduje się poza
horyzonteminiewpisujesięwjakikolwiekdającysięprzedstawićhoryzont,toteŜjego
"miejscem"byłobyniewidzialne,przyzałoŜeniu,Ŝe,zgodniezkilkakrotnieuŜytąprzez
nas terminologią, jest ono rozumiane jako coś, co jest poza wszelkim widzialnym i
niewidzialnym.
Ale czy wówczas nie mamy do czynienia z filozofią oddzielenia, ze swego rodzaju
solipsyzmem? Istnieje ja oraz ten, kto jest od niego oddzielony, ów ubogi drugi, nie
mającyswegomiejscazamieszkania,błądzącynazewnątrzbądźreprezentującynędzęi
obcośćniedostępnegozewnętrza.
Wydaje mi się, Ŝe mamy tu do czynienia z przeciwieństwem solipsyzmu, a jednak,
faktycznie,jesttofilozofiaoddzielenia.Jestemcałkowicieoddzielonyoddrugiego,jeśli
drugi ma być rozwaŜany jako esencjalnie inny niŜ ja; jednakŜe właśnie poprzez owo
oddzieleniestosunek,wktórympozostajęzinnym,obejmujemnie,nieskończeniemnie
przekraczając:jesttostosunek,któryodnosimniedotego,cowykraczapozamnieimi
sięwymyka,wtakiejmierze,wjakiej,wstosunkutym,jestemipozostajęoddzielony.
Powracamyzatemdotegodziwnegostosunku,októrymwcześniejzaczęliśmymówić.
Przyznaję,Ŝeniewidzęwnimniczegobardziejnieokreślonegoaniabstrakcyjnego.
Przeciwnie,bardziejrzeczywistego.WłaśniejedenznajwaŜniejszychaspektówksiąŜki
Lévinasa,swymcharakterystycznymjęzykiem,językiempięknym,ścisłym,opanowanym,
wstrzemięźliwym, a jednak Ŝarliwym, skłonił nas, w sposób, za który czujemy się
odpowiedzialni, do rozwaŜania drugiego w świetle oddzielenia. W ów stosunek, który
moŜnanazwaćniemoŜliwym,moŜnawejśćw,dającysięjednakrozróŜnićjedynieprzez
analizę,czworakisposób.PierwszynawiązujedokartezjańskiejideiNieskończoności.Ja
skończone myśli nieskończoność. W tym myśleniu myśl myśli to, co ją nieskończenie
przekraczaizczegosamaniemoŜesobiezdaćsprawy:myślizatemwięcejniŜmyśli.Jest
tojedynewswoimrodzajudoświadczenie.Kiedymyślęnieskończoność,myślęto,czego
niemogęmyśleć(gdybymbowiemwnieadekwatnysposóbprzedstawiałjąsobie,rozumiał
ją,upodobniającjadosiebie,zrównującjązesobą,chodziłobytylkooto,coskończone);
mamzatemmyśl,któraprzewyŜszamojąmociktóra,wtejmierze,wjakiejjestmoją
myślą, absolutnie przekracza owo ja, które ją myśli, czyli ustanawia relację z tym, co
całkowicieznajdujesiępozamnąsamym:zinnym.
Proszęmiwybaczyć,alewszystkotonadalpozostajebardzoabstrakcyjne.
To,coowaabstrakcjatutajzakrywabyćmoŜewogóleniejestabstrakcyjne,aletworzy
ruch,który,przeciwnie,jestniemalnazbytafektywny.Jesttowłaśniedrugisposób:myśl,
któramyśliwięcejniŜmyśli,jestPragnieniem.Takiepragnienieniejestwysublimowaną
formąpotrzeby,atymbardziejzaczątkiemmiłości.Potrzebajestbrakiem,któryoczekuje
wypełnienia;potrzebazostajezaspokojona.MiłośćdąŜydopołączenia.Pragnienie,które
moŜna nazwać metafizycznym, jest pragnieniem tego, czego nam nie brakuje,
pragnieniem,któreniemoŜezostaćzaspokojoneiktóreniezmierzadopołączeniasięz
upragnionym:pragnieono tego,czegoów,ktopragnie,wcaleniepotrzebuje,azatem
tego,czegomuniebrakujeiczegoniepragnieosiągnąć,gdyŜjestwłaśniepragnieniem
tego,comadlaniegopozostaćniedostępneiobcepragnienieminnegojakoinnego,
pragnieniem bezwzględnym, bezinteresownym, niezaspakajalnym, bez nostalgii, bez
moŜliwegopowrotu
CzyztymniekorespondujewspaniałepowiedzenieRenéChara:"Wierszjestspełnioną
miłościąpragnieniapozostającegopragnieniem".
E.Levinasniedowierzawierszomitwórczościpoetyckiej,alegdySimoneWeilpisze:
"Pragnienie tworzy właśnie ową relację z niemoŜliwym, jest niemoŜliwością stającą się
relacją",tobyćmoŜetakisposóbwyraŜaniasięniebyłbyniewłaściwy.
CzyŜowoPragnieniefilozoficznenieprzypominaplatońskiegoErosa?
Zpewnościązawdzięczamuswojąnazwę,leczErosniejestjegopierwowzorem,ajeśli,
to tylko przez prostą negację. Eros jest jeszcze nostalgicznym pragnieniem utraconej
jedności, ruchem powrotu do rzeczywistego Bytu. Pragnienie metafizyczne jest
pragnieniemtego,zczymnigdyniebyłosięzłączonym,pragnieniemwłaściwymja,które
jestnietylkooddzielone,alerównieŜszczęśliwezpowodutegokonstytuującegogojako
ja oddzielenia,a które jednak pozostaje w stosunku z tym, od czego jest oddzielone,
czegoniepotrzebuje,acojestnieznane,obce:zdrugim.
Dobrze.Powiedzmyniecodosadnie,ŜeopisaneprzezPanaPragnieniejestpragnieniem
absolutnejtranscendencji,którakierujesięnadrugiegoidlaktórejdrugistajesiętym,co
Transcendentne.
Powiedzmytozuwagąipowagą,gdyŜwyglądanato,Ŝewszystko,coukazujesięw
stosunku transcendencji stosunku, w jakim pozostają ze sobą Bóg i stworzenie
powinnodaćsięująćprzedewszystkim(powiedziałbym:jedynie)woparciuostosunek
społeczny.IstotąNajwyŜsząbyłbywłaśnieDrugi.
Wydajemisię,Ŝetookreśleniecośmimówi.LeczjeślidrugijestIstotąNajwyŜsząito
nietylkowznaczeniuaproksymatywnym,leczpierwotnymtookazujesię,Ŝemusion
byćodemnieoddalonytakjaknieboodziemi,zejestrówniewątpliwyipustycoono,
gdyŜwogólesięnieukazuje.
OddalonytakjaknieboodziemizapewnemoŜnatakpowiedzieć.Aleówkrańcowo
oddalonynietylkomoŜesięukazywać,leczstajebezpośrednioprzedemną.Jestsama
obecnością,uobecniasięwtwarzy,wktórejukazujemisięwprost,wszczerościswego
spojrzenia, będąc całkowicie dostępny, bez Ŝadnej ochrony; tę "epifanię" drugiego
Levinasnazywawłaśnietwarzą.Jeślidrugiukazujemisięjakoto,coabsolutniejestpoza
mnąinademną,toniedlatego,ŜebyłbypotęŜniejszy,aledlatego,Ŝenanimkończysię
mojawładzatymjestwłaśnietwarz.
Wreszcie mamy do czynienia z rzeczywistością bardziej zmysłową, aczkolwiek
przypuszczam,Ŝeowatwarzniestanowitutajzwykłejczęściciała.CzyjednaknienaleŜy
tegorozumiećwtakisposób,Ŝepoprzeztwarzdrugi,któregoPansytuujejakgdybypoza
światem,upadacałkowiciewsferęrzeczywidzialnych?Jedynietwarztworzyówdostęp,
któryjakowidzeniezaleŜyiodświatła,wktórympowstaje,iodmojejmocywidzenia,
czyliodsłanianiaprzezświatło.
AleŜprzeciwnie,twarzprzyznajęjednak,Ŝemianotostwarzapewnątrudnośćjest
owąobecnością,którąniemogęzawładnąćspojrzeniem,przekraczającymzarównomoje
przedstawieniejej,jakiwszelkąformę,wszelkiobraz,wszelkiewidzenie,wszelkąideę,
dziękiktórymmógłbymjąukazać,zatrzymaćczyteŜtylkouobecnić.Twarzistotatego,
comisięukazujejesttym,czegodoświadczamwówczas,gdystającnaprzeciwtwarzy,
którawystawiasięcałkowicienamniewidzę,jak"zgłębitychbezbronnychoczu",ztej
słabości, z tej bezsilności, wyłania się to, co zarazem bez reszty ulega mojej sile i
absolutnie ją odrzuca, przekształcając moją największą moc w niemoŜność. Wobec
twarzy, podkreśla Levinas, nie mogę juŜ móć.I tym jest właśnie twarz, owym "faktem",
wobecktóregoniemoŜnośćzabicia"Tywcaleniezabijesz"wyraŜasięwtym,cosamo
całkowicie podlega mojej mocy zadawania śmierci. Bądź inaczej, wobec twarzy
napotykamnaopórtego,cozupełnieniestawiamioporu,aopórówtakprzynajmniej
opisuje go Levinas ma charakter etyczny. Dlatego teŜ, jeśli metafizyka jest relacją
transcendentną z drugim, transcendencja wiąŜe się bowiem przede wszystkim z
porządkiem moralnym który określa niemoŜliwość będąca zakazem to naleŜy
powiedzieć,Ŝefilozofiapierwszaniejestontologią,troskąobycie,pytaniemobyciebądź
wezwaniembycia,leczetyką,zobowiązaniemwobecdrugiego.
Sątotwierdzenianieoczekiwane,najśmielsze,przedstawionewczasach,wktórychnikt
nie spodziewa się niczego "dobrego" po moralności, a zdecydowany sposób
przedstawieniaichprzezPanaczynijejeszczebardziejodwaŜnymi.
To dlatego, Ŝe moralność wymaga w pełni zdecydowanej postawy. Czy do tej
niemoŜliwej relacji, pojawiającej się wraz z ukazaniem się drugiego (które poprzedza
wszelkie odniesienie poznawcze, nie będąc bynajmniej jego poszczególnym
przypadkiem), moŜe się stosować ogólna nazwa etyki? I czy doświadczenie
niemoŜliwości,jeślimoŜe ono wtórnieprzybieraćformę "Ty nie powinieneś", daje się
sprowadzićwswojejwyjątkowościiostatecznościdozakazu?PytaniatesątakwaŜne,Ŝe
naraziemusimyjepominąć.Decydujące,wmoimprzekonaniu,jestto,Ŝesposób,wjaki
drugiukazujemisięwdoświadczeniutwarzy,owaobecnośćsamegozewnętrza(Lévinas
mówi o zewnętrzności), nie jest obecnością formy ukazującej się w świetle albo jej
prostymwyjściempozaświatło:niejestonaanizakryta,aniodkryta.
Azatem,ponowniezmagamysięznieuchwytnym.
NiemuszącwszakŜeokazywaćwylewnejczułości,gdyŜdrugimówi.Drugimówido
mnie. Ukazanie się drugiego, nie mające miejsca w oświetlonej przestrzeni form,
dokonuje się bowiem jedynie poprzez słowo. Drugi wyraŜa siebie i poprzez słowo
ukazujesięjakoinny.Jeśliistniejestosunek,wktórymdrugiitosamo,całkowiciewnim
pozostający,odeńsięuwalniają,wrelacjitejbędącterminamiabsolutnymi,copodkreśla
Lévinas,toówstosunekjestjęzykiem.Gdymówiędodrugiego,zwracamsiędoniego.
Mowa jest przede wszystkim tym zagadnięciem, tym wezwaniem, gdzie wezwany jest
poza moim zasięgiem, gdzie, nawet jako zniewaŜony, jako szanowany, nawet jako
zmuszonydozamilknięcia,zostajewezwanydomówienia,aniesprowadzonydotego,co
onimmówię,dotematumowyczyprzedmioturozmowy,jestonwięctym,ktozawsze
jestponadmnąinazewnątrzmnie,przewyŜszającmnieigórującnademną,albowiem
proszęgo,jakonieznanego,bysiędomniezwróciłi,jakoobcy,wysłuchałmnie.
Czywtakisposób,Ŝerozmówcymówilibyjedyniezewzględunaswąuprzedniąobcość
ipoto,aŜebyjąwyrazić?
Istotnie, tak. Język istnieje tylko dlatego, Ŝe nic wspólnego nie łączy tych, którzy
wyraŜająsiebie;tooddzieleniejestzakładanenieprzezwycięŜane,leczpotwierdzane
przez wszelkie prawdziwe słowo. Gdybyśmy nie mieli sobie niczego nowego do
powiedzenia,gdybyzasprawąmowy nie docierałodomnienicobcego,dzięki czemu
mógłbympoznaćcośnowego,towówczasniemielibyśmydoczynieniazmówieniem.
Właśnie dlatego, w świecie, w którym rządziłoby prawo Tegosamego (dialektyczne
spełnieniewprzyszłości).człowiekmoŜemytozałoŜyćstraciłbyiswojątwarz,iswój
język.
Językowizostajewięcprzypisanetutajwyjątkoweznaczenie.
Tymbardziej,Ŝetoonfundujeinadajewszelkieznaczenie.Wszelakoniemówimytego
poto,aŜebyprowokować.NaleŜywszakŜezrozumieć,zeniechodziojakikolwiekjęzyk,
leczjedynieotosłowo,poprzezktóremogęwejśćwstosunekzDrugim,wówczasgdyw
swej wyniosłości zwraca się on w moją stronę; nie podlegając mojej władzy, jest on
obecnywswoimsłowie,którejestjegoobecnościąi,wtejobecności,nieskończony
dlatego mnie naucza, naucza tego, co absolutnie mnie przewyŜsza, a czym jest idea
nieskończoności.DrugijestMistrzem,poniewaŜwszelkieprawdziwesłowojestsłowem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]