Bolesław Prus Lalka, Przydatne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
Utwór opracowany został w ramach projektu
przez
BOLESŁAW PRUS
Lalka
Lalka
TOM I
. . . -
W początkach roku , kiedy świat polityczny zajmował się pokojem san-stefańskim¹,
wyborem nowego papieża² albo szansami europejskiej wojny³, warszawscy kupcy tudzież
inteligencja pewnej okolicy Krakowskiego Przedmieścia⁴ niemniej gorąco interesowała się
przyszłością galanteryjnego sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski.
W renomowanej jadłodajni, gdzie na wieczorną przekąskę zbierali się właściciele skła-
Mieszczanin
dów bielizny i składów win, fabrykanci powozów i kapeluszy, poważni ojcowie rodzin,
utrzymujący się z własnych funduszów, i posiadacze kamienic bez zajęcia, równie dużo
mówiono o uzbrojeniach Anglii⁵, jak o firmie J. Mincel i S. Wokulski. Zatopieni w kłę-
bach dymu cygar i pochyleni nad butelkami z ciemnego szkła obywatele tej dzielnicy,
jedni zakładali się o wygranę lub przegranę Anglii, drudzy o bankructwo Wokulskiego;
jedni nazywali geniuszem Bismarcka⁶, drudzy — awanturnikiem Wokulskiego; jedni
krytykowali postępowanie prezydenta MacMahona⁷, inni twierdzili, że Wokulski jest
zdecydowanym wariatem, jeżeli nie czymś gorszym…
Pan Deklewski, fabrykant powozów, który majątek i stanowisko zawdzięczał wy-
Mieszczanin, Praca,
Bezpieczeństwo
trwałej pracy w jednym fachu, tudzież radca Węgrowicz, który od dwudziestu lat był
członkiem–opiekunem⁸ jednego i tego samego Towarzystwa Dobroczynności⁹, znali S.
Wokulskiego najdawniej i najgłośniej przepowiadali mu ruinę. — Na ruinie bowiem
i niewypłacalności — mówił pan Deklewski — musi skończyć człowiek, który nie pilnuje
się jednego fachu i nie umie uszanować darów łaskawej fortuny. — Zaś radca Węgrowicz,
po każdej również głębokiej sentencji swego przyjaciela, dodawał:
— Wariat! wariat!… Awanturnik!… Józiu, przynieś no jeszcze piwa. A która to bu-
Alkohol
telka?
— Szósta, panie radco. Służę piorunem!… — odpowiadał Józio.
— Już szósta?… Jak ten czas leci!… Wariat! wariat! — mruczał radca Węgrowicz.
Dla osób posilających się w tej co radca jadłodajni, dla jej właściciela, subiektów
Handel, Mieszczanin,
Niemiec, Polak, Praca, Żyd
i chłopców przyczyny klęsk mających paść na S. Wokulskiego i jego sklep galanteryjny
były tak jasne, jak gazowe płomyki oświetlające zakład. Przyczyny te tkwiły w niespokoj-
nym charakterze, w awanturniczym życiu, zresztą w najświeższym postępku człowieka,
który mając w ręku pewny kawałek chleba i możność uczęszczania do tej oto tak przy-
zwoitej restauracji, dobrowolnie wyrzekł się restauracji, sklep zostawił na Opatrzności
¹
k aak
— traktat zawarty między Rosją a Turcją dn.  marca  r. w San Stefano (pod Kon-
stantynopolem). Turcja, pokonana uprzednio w wojnie z Rosją (–), musiała uznać niepodległość swych
dotychczasowych państw lenniczych: Rumunii, Serbii i Czarnogórza, przy czym granice tych dwóch ostat-
nich zostały znacznie rozszerzone. Jednocześnie utworzono rozległe Księstwo Bułgarskie z dostępem do Morza
Egejskiego (obejmujące Macedonię). Poza tym Turcja została zmuszona do ustępstw terytorialnych na rzecz
Rosji w Azji i do zapłaty wysokiej kontrybucji.
²
aa
—  lutego  r., po śmierci Piusa IX, został papieżem kardynał Joachim Pecci
jako Leon XIII, znany później ze swych wystąpień przeciw ruchowi socjalistycznemu.
³
a k
— zwycięstwa Rosji w wojnie z Turcją, możliwość zajęcia Konstantynopola przez
wojska rosyjskie, a potem pokój w San Stefano wywołały silne niezadowolenie Anglii. Z początkiem  r.
nastąpiło zaostrzenie konfliktu, grożące wybuchem wojny między Anglią a Rosją.
⁴Krakowskie Przedmieście — jedna z głównych ulic warszawskich. Prawdopodobnie Prus w wyobraźni swej
umieszczał sklep Mincel i Wokulski”, tj. stary sklep Wokulskiego, na Krakowskim Przedmieściu nr . Dom
ten zwany kamienicą Beyera został zupełnie zniszczony w czasie powstania warszawskiego, a ruiny rozebrano
w grudniu . Stojący obecnie w tym miejscu budynek, wzniesiony w  r. wg projektu B. Pniewskiego,
nie nawiązuje do dawnego stylu.

a l
— przedsięwzięte w związku z naprężoną sytuacją polityczną.
⁶Otto Bismarck (–) — kanclerz Rzeszy Niemieckiej, przywódca obszarników pruskich, dokonał
zjednoczenia Niemiec (); zwalczał ruch socjalistyczny; prowadził politykę antypolską.
⁷Patrice MacMahon (–) — marszałek Francji, dowodził wojskami wersalczyków przeciw Komunie
Paryskiej, następnie jako prezydent republiki (–) usiłował przywrócić monarchię.

kk
— członek Towarzystwa Dobroczynności opiekujący się ubogimi określonej dzielnicy.

a
— Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności, arystokratyczno–mieszczańska
instytucja filantropijna, założona w r. ; opiekowała się starcami i chorymi, udzielała zapomóg, utrzymywała
ochronki.
Lalka

boskiej, a sam z całą gotówką odziedziczoną po żonie pojechał na turecką wojnę¹⁰ robić
majątek.
— A może go i zrobi… Dostawy dla wojska to gruby interes — wtrącił pan Szprot,
ajent handlowy¹¹, który bywał tu rzadkim gościem.
— Nic nie zrobi — odparł pan Deklewski — a tymczasem porządny sklep diabli
wezmą. Na dostawach bogacą się tylko Żydzi i Niemcy; nasi do tego nie mają głowy.
— A może Wokulski ma głowę?
— Wariat! wariat!… — mruknął radca. — Podaj no, Józiu, piwa. Która to?…
Alkohol, Pijaństwo
— Siódma buteleczka, panie radco. Służę piorunem.
— Już siódma?… Jak ten czas leci, jak ten czas leci…
Ajent handlowy, który z obowiązków stanowiska potrzebował mieć o kupcach wia-
domości wszechstronne i wyczerpujące, przeniósł swoją butelkę i szklankę do stołu radcy
i topiąc słodkie wejrzenie w jego załzawionych oczach, spytał zniżonym głosem:
— Przepraszam, ale… Dlaczego pan radca nazywa Wokulskiego wariatem?… Może
mogę służyć cygarkiem… Ja trochę znam Wokulskiego. Zawsze wydawał mi się człowie-
Handel, Mieszczanin, Praca
kiem skrytym i dumnym. W kupcu skrytość jest wielką zaletą, duma wadą. Ale żeby
Wokulski zdradzał skłonności do wariacji, tegom nie spostrzegł.
Radca przyjął cygaro bez szczególnych oznak wdzięczności. Jego rumiana twarz, oto-
czona pękami siwych włosów nad czołem, na brodzie i na policzkach, była w tej chwili
podobna do krwawnika¹² oprawionego w srebro.
— Nazywam go — odparł, powoli ogryzając i zapalając cygaro — nazywam go wa-
riatem, gdyż go znam lat… Zaczekaj pan… Piętnaście… siedemnaście… osiemnaście…
Było to w roku … Jadaliśmy wtedy u Hopfera¹³. Znałeś pan Hopfera?…
— Phi…
— Otóż Wokulski był wtedy u Hopfera subiektem i miał już ze dwadzieścia parę lat.
Mieszczanin, Pozycja
społeczna
— W handlu win i delikatesów?
— Tak. I jak dziś Józio, tak on wówczas podawał mi piwo, zrazy nelsońskie¹⁴…
— I z tej branży przerzucił się do galanterii? — wtrącił ajent.
— Zaczekaj pan — przerwał radca. — Przerzucił się, ale nie do galanterii, tylko do
Szkoły Przygotowawczej¹⁵, a potem do Szkoły Głównej¹⁶, rozumie pan?… Zachciało mu
się być uczonym!…
Ajent począł chwiać głową w sposób oznaczający zdziwienie.
— Istna heca — rzekł. — I skąd mu to przyszło?
— No, skąd! Zwyczajnie — stosunki z Akademią Medyczną¹⁷, ze Szkołą Sztuk Pięk-
nych¹⁸… Wtedy wszystkim paliło się we łbach, a on nie chciał być gorszym od innych.
W dzień służył gościom przy bufecie i prowadził rachunki, a w nocy uczył się…
— Licha musiała to być usługa.
— Taka jak innych — odparł radca, niechętnie machając ręką. — Tylko że przy po-
słudze był, bestia, niemiły; na najniewinniejsze słówko marszczył się jak zbój… Rozumie
się, używaliśmy na nim, co wlazło, a on najgorzej gniewał się, jeżeli nazwał go kto „panem
konsyliarzem”¹⁹. Raz tak zwymyślał gościa, że mało obaj nie porwali się za czuby.
— Naturalnie, handel cierpiał na tym.
¹⁰
ka a
— wojna rosyjsko–turecka (–).
¹¹
a al
— przedstawiciel firmy handlowej trudniący się sprzedażą jej towarów, za co otrzymywał
prowizję (pewien procent od sumy sprzedaży).
¹²
kak
— kamień półszlachetny barwy czerwonej.
¹³
a
— dzisiejsza kawiarnia „U Hopfera” (ul. Krakowskie Przedmieście ), której nazwa nawiązuje
do tradycji
Lalk
, mieści się w dawnym lokalu Karola Lesisza.
¹⁴
a lk
— duszone mięso z kartoflami i grzybami.
¹⁵
ka aa
— kurs wstępny do Szkoły Głównej, otwarty w  r.
¹⁶
ka a
— wyższa uczelnia, założona w Warszawie w r. , z polskim językiem wykładowym.
Kształcili się w niej najwybitniejsi przedstawiciele pozytywizmu polskiego (Prus, Świętochowski, Sienkiewicz,
Dygasiński, Chmielowski i in). W roku  została zamieniona przez władze carskie na uniwersytet z rosyjskim
językiem wykładowym.
¹⁷
kaa a
— właściwie Akademia Medyko–Chirurgiczna; wyższa szkoła w Warszawie, otwarta
w r. , wcielona w r.  do Szkoły Głównej jako jej wydział.
¹⁸
ka k k
— średnia uczelnia artystyczna w Warszawie, istniała w latach –.
¹⁹
a ka
— w ten sposób tytułowano dawniej lekarza.
Lalka

— Wcale nie! Bo kiedy po Warszawie rozeszła się wieść, że subiekt Hopfera chce
wstąpić do Szkoły Przygotowawczej, tłumy zaczęły tam przychodzić na śniadanie. Oso-
bliwie roiła się studenteria.
— I poszedł też do Szkoły Przygotowawczej?
— Poszedł i nawet zdał egzamin do Szkoły Głównej. No, ale co pan powiesz — ciągnął
radca uderzając ajenta w kolano — że zamiast wytrwać przy nauce do końca, niespełna
w rok rzucił szkołę…
— Cóż robił?
— Otóż, co… Gotował wraz z innymi piwo, które do dziś dnia pijemy²⁰, i sam w re-
Patriota, Powstanie
zultacie oparł się aż gdzieś koło Irkucka²¹.
— Heca, panie! — westchnął ajent handlowy.
— Nie koniec na tym… W roku  wrócił do Warszawy z niewielkim fundusi-
Małżeństwo, Kobieta
kiem. Przez pół roku szukał zajęcia, z daleka omijając handle korzenne, których po dziś
dzień nienawidzi, aż nareszcie przy protekcji swego dzisiejszego dysponenta²², Rzeckiego,
wkręcił się do sklepu Minclowej, która akurat została wdową, i w rok potem ożenił się
z babą grubo starszą od niego.
— To nie było głupie — wtrącił ajent.
— Zapewne. Jednym zamachem zdobył sobie byt i warsztat, na którym mógł spo-
kojnie pracować do końca życia. Ale też miał on krzyż Pański z babą!
— One to umieją…
— Jeszcze jak! — prawił radca. — Patrz pan jednakże, co to znaczy szczęście. Półtora
roku temu baba objadła się czegoś i umarła, a Wokulski po czteroletniej katordze został
wolny jak ptaszek, z zasobnym sklepem i trzydziestu tysiącami rubli w gotowiźnie, na
którą pracowały dwa pokolenia Minclów.
— Ma szczęście.
— Miał — poprawił radca — ale go nie uszanował. Inny na jego miejscu ożeniłby się
z jaką uczciwą panienką i żyłby w dostatkach; bo co to, panie, dziś znaczy sklep z reputacją
i w doskonałym punkcie!… Ten jednak, wariat, rzucił wszystko i pojechał robić interesa
na wojnie. Milionów mu się zachciało czy kiego diabła.
— Może je będzie miał — odezwał się ajent.
— Ehe! — żachnął się radca. — Daj no, Józiu, piwa. Myślisz pan, że w Turcji znajdzie
jeszcze bogatszą babę aniżeli nieboszczka Minclowa?… Józiu!…
— Służę piorunem!… Jedzie ósma…
— Ósma? — powtórzył radca — to być nie może. Zaraz… Przedtem była szósta,
potem siódma… — mruczał zasłaniając twarz dłonią. — Może być, że ósma. Jak ten czas
leci!…
Mimo posępne wróżby ludzi trzeźwo patrzących na rzeczy, sklep galanteryjny pod
Handel, Praca
firmą J. Mincel i S. Wokulski nie tylko nie upadł, ale nawet robił dobre interesa. Pu-
bliczność zaciekawiona pogłoskami o bankructwie coraz liczniej odwiedzała magazyn, od
chwili zaś kiedy Wokulski opuścił Warszawę, zaczęli zgłaszać się po towary kupcy rosyj-
scy. Zamówienia mnożyły się, kredyt za granicą istniał, weksle były płacone regularnie,
a sklep roił się gośćmi, którym ledwo mogli wydołać trzej subiekci: jeden mizerny blon-
dyn, wyglądający, jakby co godzinę umierał na suchoty, drugi szatyn z brodą filozofa,
a ruchami księcia i trzeci elegant, który nosił zabójcze dla płci pięknej wąsiki, pachnąc
przy tym jak laboratorium chemiczne.
Ani jednak ciekawość ogółu, ani fizyczne i duchowe zalety trzech subiektów, ani nawet
ustalona reputacja sklepu może nie uchroniłyby go od upadku, gdyby nie zawiadował nim
czterdziestoletni pracownik firmy, przyjaciel i zastępca Wokulskiego, pan Ignacy Rzecki.
²⁰
a a k a
— mowa o udziale Wokulskiego w powstaniu stycz-
niowym. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Bolesław Prus używa w tym miejscu języka ezopowego, czyli nie
mówi wprost o powstaniu styczniowym, a jedynie sugeruje czytelnikowi utajone treści. Języka ezopowego
używali pisarze, by uniknąć ingerencji cenzury.
²¹Irkuck — miasto we wschodniej Syberii nad rzeką Angara.
²²
— zastępca kierownika w zakładzie handlowym.
Lalka

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wolaosowinska.xlx.pl
  •