Bonus paczka na prelekcje Sagi, Saga o Zychyrianie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->PROLOGRok wcześniej, Głębiny Chłodnego Wiatru.Zabłysło jasnym blaskiem, który przemknął przez gąszcz drzew ikrzewów. Nad drzewami pojawiła się wielka czerwona tarcza. Wznosi siępowoli ponad korony prastarych drzew. Świergot ptaków znowużrozbrzmiał nad okolicą, a poranna mgiełka ponownie otoczyła zarośla.Poranek stawał się niemrawy. Na niebie dryfowały pojedyncze chmuryrumieniące się w blasku porannego słońca. Stado wron nagle poderwałosię do lotu. Ich krakanie rozległo się po okolicy. Rozniosło się wielkimechem obijając się o szare skały wyrastające z ziemi na wschodzie, gdzieza ich pasmem rozciągają się Wieże Paktu.Monumentalna budowla wzniesiona przed dziesiątkami lat przezpojednanych ludzi i elfów. Jednak świat ponownie staje na skraju zagłady.Sojusz znów jest kruchy. Powiada się o cieniu dryfującym w powietrzu,którzy przemyka przez północ oraz o tajemniczych zawieruchach napołudniu, gdzie giną niewinni. Znów mówi się o wojnie. Niespokojne oczykierują się na północ. Co przyniesie jutro? Nikt nie może odpowiedzieć wtym momencie na to pytanie.Trzask gałęzi zachrobotał pod naciskiem skórzanego buta. Ktośprzemknął pomiędzy dwoma konarami drzew, a za nim pobiegło kilkuinnych, odzianych tak samo jak on zamaskowanych. Ciemnozielonepłaszcze maskowały ich w gęstwinie, lecz po ich zachowaniu możnastwierdzić coś innego, uciekają. Ich spojrzenia wskazują na to, jakby ktośtrzaskał za ich plecami batogiem. Jeden z nich nagle upadł z łomotem naziemie. Zawinął się w płaszcz kryjąc się pod stertą liści.- Uciekajcie… Odciągnę od was uwagę! – zawołał, a z jego akcentu odrazu można wyczuć, że jest to elf – Na co się patrzycie! Ruszajcie! – zacząłpoganiać resztę.Ściągnął z głowy kaptur i odsłonił smukłą bladą twarz poszarpanąprzez liczne blizny. W roztrzepane włosy wplotły się uschłe liście.Wyciągnął powoli ze skórzanego pokrowca miecz i ustawił się w pozycjibojowej. Rozejrzał się na wszystkie strony. Przylgnął do drzewa i czekał.Reszta w tym czasie znaczącą się oddaliła. Bez ustanku biegli przez las.Widzieli przed sobą rzednące drzewa i wyrastające z ziemi pierwsze białeskały, które dały początek rozciągającym się z zachodu, aż na północSkałom Wisielców, które werżnęły się w Szare Góry pochłonięte szarością imrokiem. Dalej już za nimi rozciągały się nieznane dla nich ziemieprowadzące do jednego miejsca, do Imperium, w którym mogą zaznaćspokój i bezpieczeństwo. Zatrzymali się przy dużej skale i zerknęli na las.Niektórzy odetchnęli z ulgą wiedząc, że cześć koszmaru już jest za nimi.- Nie ma co czekać. Nilfer długo im nie podoła. Nie wiadomo ilu ichjest… - odezwał się elf, u którego można by zobaczyć pulsujące błękitemoczy oraz długie popielate włosy – Nie wiadomo czy spiskowcy niepoprosili o pomoc ludzi z pogranicza. Zapewne mamy na karkutemplariuszy z Agor.- Co ty wygadujesz Goldyferze? – zdziwił się jeden z zamaskowanych –To nie jest możliwe.- Wiesz sam kto stoi za tym całym spiskiem, a jaj jako następca niemam najmniejszych szans, aby przeżyć. Muszę uciekać. Do Imperium, tamdoznam azylu, a w odpowiednim czasie wrócę i zemszczę się na tych cozniszczyli mi życie. - odrzekł z wielką dumą – Przysięgam to na mą duszę.Po chwili rozległy się odgłosy dochodzące ze skraju głuszy. Elf chwyciłGoldyfera za ramię i spojrzał mu prosto w oczy.- Uciekaj panie. W górach znajdziesz Grotę Uriama. Tam odzyskaszsiły, a ci przeklęci nigdy tam nie dotrą. Biegnij już! – zawołał.Zabrzdąkała nad ich głową strzała, która roztrzaskała się o skałę.Wszyscy wyciągnęli broń. Goldyfer ruszył znikając momentalnie pośródskał. Wbiegł jak najwyżej niknąc za białymi skałami i krzewamiporastającymi całe zbocze. Widział kątem oka jak z puszczy wybiegają elfyi ludzie. Zaczęła się walka. Zgrzyt ostrzy rozniósł się echem po skałach.Świdrujący uszy brzdęk otumanił elfa, który zamarł widząc jak jego ludzieoddają życie w imię czegoś, czego on sam się nie spodziewał. Obrócił sięszybko i ruszył w głąb. Na jego policzkach pojawiły się łzy. Zniknął wgórach. Po chwili przestały do niego docierać odgłosy walki. Domyślił się,że wszyscy zginęli. Zacisnął dłonie i zaczął się wspinać.Minęło trochę czasu kiedy zagościł w Grocie Uriama i zmierzał wkierunku północy. Widział wiele, aż pewnego dnia dotarł do skraju SzarychGór. Spojrzał przed siebie widząc niekończące się morze trawypoprzecinane gdzie nie gdzie strumieniami i jeziorkami. Wielkie polapofałdowane pagórkami, na których rosły niekiedy zagajniki. Elfuśmiechnął się i ściągnął z głowy kaptur.- Północ. Jednak istnieje zachodnie przejście na północ. Ten przeklętynajemnik z Pontaru miał racje. Niechaj sława go nigdy nie opuści. –westchnął pod nosem i wyruszył w dalszą podróż.Jego losu nikt nie spamięta. Zniknął niebawem po tym jak wypoczął wzakazanym miejscu. Wielu świadków mówiło, że widziało go tu i ówdzie,lecz nigdy go nie odnaleziono. Co się z nim stało? Jeszcze czas pokaże, aleto od niego i całej wiedzy jaką posiadał rozpoczęła się wielka zawierucha.Bo to on stał się symbolem grzmotu z południa, zapomnianym grzmotem.Wymazanym z kart elfiej historii. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wolaosowinska.xlx.pl
  •