Bound by Blood - Bound series 01 - Cynthia Eden, KSIĄŻKI h. aaa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
1
BOUND BY BLOOD
(Związani przez krew)
Cynthia Eden
Tłumaczenie: kama85
Beta: xeo222
2
Rozdział 1
S
eksowna, mała wampirzyca weszła do baru, jakby to
miejsce należało do niej.
Odkąd Wyjący Księżyc został ukryty po mrocznej stronie
Miami, bar był w pełni dopasowany dla wilkołaków.
Cóż, panienka powinna się trzymać z dala od tak
pokręconego miejsca, bo jeśli nie będzie ostrożna, sama może
stać się nocną atrakcją.
Jace Vaughn spiął się, gdy ją zobaczył. Nie był tak pijany,
jak pozostałe wilki. W każdym bądź razie jeszcze nie, więc
rozpoznał pozornie delikatną kobietę natychmiast. Widział
cień jej małych kłów, wystających tuż zza pełnych, zbyt
czerwonych ust. Kły wampirów zawsze się wysuwały, gdy
byli gotowi walczyć lub pieprzyć się. Tak więc, co zamierzał
zrobić ten wampir?
Stała spokojnie w drzwiach baru. Jej długie, blond włosy
poruszały się za nią, gdy spojrzała w lewą stronę. Potem w
prawo. Huh. Wygląda na to, że poluje na coś – lub na kogoś.
W tym miejscu, jedyne co mogła znaleźć, to sforę gotową
rozerwać ją na kawałki. Wampiry i wilki nie odnosiły się do
siebie zbyt miło w tych dniach, czy, w jakichkolwiek dniach.
Powinna
to wiedzieć.
Wtedy jej wzrok przesunął się po nim. Przesunął w prawo,
potem znowu wrócił do niego. Jej niebieskie oczy –
błyszczące wampirzą mocą – pochwyciły jego. Patrzyła na
niego, a Jace zdał sobie sprawę, że nie może odwrócić
wzroku. Wampirza sztuczka, czy przymus? Nie...raczej, jak
jego własna żądza, ponieważ panienka była gorąca. Większość
wampirzych kobiet takich było, zwłaszcza te czystej krwi. I
Jace wiedział, że patrzy właśnie na czystej krwi wampirzycę z
elity Florydy. Czystej krwi w piekle wilkołaków.
3
Uśmiechnął się. Przeznaczenie musi mieć niezły ubaw z
miejsca, gdzie pojawił się właśnie jej tyłeczek. Wtedy ona
również się uśmiechnęła. Ciepły prąd uderzył w jego ciało, a
zwierzę, które więził w sobie, napięło się i warknęło.
Chcę.
Zaczęła zmierzać w jego kierunku, w swoich „przeleć
mnie” albo „odpieprz się” czarnych butach. Jace odsunął się
od baru, ale inni właśnie teraz ją zauważyli i zaczynali ją
osaczać. Trzech mężczyzn. Dużych i masywnych, ponieważ
tak właśnie uwidaczniała się bestia.
-
Wampir...
Warczenie rozniosło się w powietrzu i mężczyźni sięgnęli po
nią.
-
Nie!
Jego głośny sprzeciw wyszedł od niego trochę spóźniony.
Dwóch mężczyzn wylądowało z hukiem pomiędzy stołami.
Popełnili ogromny błąd dotykając jej. Nie dotykasz
wampirzycy, która nie chce być dotykana. Głupcy powinni
znać te reguły. Czystej krwi byli szczególnie silni.
Podniecenie uderzyło w jego wewnętrzną bestię, która zaczęła
się szarpać na swojej smyczy.
Każda osoba w barze zamarła na chwilę, po czym
natychmiast zwróciła uwagę na nią. Wampir trzymał trzeciego
faceta na podłodze przed sobą. Nie przemienił się, jeszcze nie,
ale pazury już były wydłużone. Trzymała swoją, małą dłoń na
jego gardle, a drugą trzymała go za włosy, odchylając jego
głowę do tyłu, by lepiej odsłonić jego szyję. Wampiry zawsze
dobierały się do gardła. To takie oczywiste. Ich głód czynił ich
słabymi za każdym razem.
-Zabić sukę...
Ach, ten bełkot wyszedł od jednego z facetów, którymi rzuciła
na jakieś dziesięć metrów. Podnosił się właśnie z wysuniętymi
4
pazurami, a krew spływała z jego policzka. Jace uniósł rękę,
dając znać swoim ludziom, by zostali na miejscu.
-Jeszcze...nie.
Wiedział, że nikt nie okaże nieposłuszeństwa. Nie mogli. Był
alfą i gdyby spróbowali, on będzie tym, który skopie im tyłki.
Nawet marny zespół przestał grać, gdy przemieszczał się
przez salę. Kilka ludzkich kobiet przy barze rozglądało się z
zaciekawieniem, i zobaczył, jak kilku zmiennych zaczęło
przesuwać je do tyłu za siebie.
Kobiety przyszły się zabawić do Wyjącego Księżyca.
Albo raczej wilki bawiły się z nimi. Te kobiety znały sekret
świata nadprzyrodzonego i
wiedziały,
że muszą zachować
milczenie o paranormalnym społeczeństwie. Wampirzyca nie
rozluźniła uścisku ze swojej zdobyczy. Jace zaczął szybciej się
zbliżać w jej kierunku.
Jak większość wampirów, miała bladą skórę koloru kości
słoniowej. Jej rysy...cholera, całkowicie doskonałe. Duże
oczy, wysokie policzki, mały nosek. Jej podbródek był lekko
wysunięty, co wyostrzało tylko uparte krawędzie, poza tym,
krwiopijcy nie byli dokładnie znani z uległości. Tak samo, jak
wilki.
Była ubrana na czarno. Obcisła, czarna koszulka i
bardzo
krótka, czarna spódnica, i te buty, które ociekały seksem. Seks
i przemoc. Tak, to właśnie łączyło wampiry i wilkołaki. Gdy
zbliżył się do niej, Jace wychwycił jej zapach, oddzielając
lekkie perfumy na jej skórze od alkoholu, potu i papierosów w
powietrzu. Wampirzyca pachniała słodko, kusząco. Tak, jak
cały jej gatunek, by lepiej zwabić ich ofiarę do śmiertelnego
ugryzienia. Ale ona była...
Więcej.
Pochylił głowę w jej
kierunku.
-Pozwól mu odejść.
-Oczywiście.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]