Blake Ally - Romans z mężem(1), B
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Ally BlakeRomans z mężemPROLOGUkradkiem zerknęłam na męża. W czarnym garniturze i białejkoszuli wyglądał wprost bosko, niczym gwiazdor filmowy. Miałświetnygust i szalenie zasobną kieszeń, nic więc dziwnego,żeumiał się dobrzeubrać.Pochylił się, by mnie pocałować.- Wyglądasz dziś przepięknie, Kell - szepnął mi do ucha. Tenzmysłowy szept i oszałamiający zapach jego wody toaletowej przyprawiłymnie o zawrót głowy.- Ty również - wydusiłam z siebie nie bez trudu. Odpowiedziałuśmiechem, zniewalającym i manifestującym absolutną pewność siebie,jak zawsze.inaczej...Kim on właściwie jest? Kiedyś przecież wszystko było zupełnie- Jak długo czekałaś?Na ciebie? Całe mojeżycie,te wszystkie samotne lata. Jednak niezdecydowałam się wypowiedzieć tych słów na głos.- Niedługo, góra dziesięć minut - odparłam lekko i z uśmiechem.acsloadnsuponaROZDZIAŁ PIERWSZYZłota myśl KellyPostanowiłaś,żezostaniesz singlem i pokochasz taki stan rzeczy?Bądź więc stanowcza i spraw, by cię wysłuchano.- Kelly Rockford! Witaj, skarbie, jesteś prawdziwym hitemmiesiąca!Nawet nie marzyłam,żetak prędko będzie mi dane usłyszeć takiesłowa. Ale to nie był sen, faktycznie siedziałam przy biurku MaiRamtling, naczelnej redaktorki magazynu „Fresh", i z lubościąwsłuchiwałam się w szczodre pochwały.- Ten artykuł to wspaniałe osiągnięcie, kochanie - ciągnęła dalej. -Choć jesteś u nas zaledwie od miesiąca, przychodzi do ciebie tyle listów,żeaż trudno w to uwierzyć. Chciałabym zaproponować ci stałąwspółpracę.Bądź singlem i pokochaj toto kolumna, która od niedawna cotydzień pojawiała się w magazynie. Moje oczko w głowie, a zarazemkarta przetargowa. Miałam już serdecznie dość redagowania nudnychogłoszeń i smętnych nekrologów. No i tyle forsy nigdy jeszcze nie udałomi się zarobić. Wreszcie będę w stanie opłacić wszystkie rachunki na czasi może coś mi jeszcze zostanie? Serce omal nie wyskoczyło mi z klatkiponaacsloadnsupiersiowej, ale chciałam uchodzić za pewną siebie i opanowaną, więcstłumiłam w sobie falę nieokiełznanej radości, starając się zachowaćzimną krew.- Na początek trzymiesięczny kontrakt. Pracujesz w swoim tempiepod warunkiem,żew każdy poniedziałek ląduje na moim biurku materiałdo druku. Chodź - Maja wstała i pociągnęła mnie za rękę - pokażę citwoje stanowisko pracy.Minimalna przestrzeń otoczona trzemaściankamidziałowymi zminiaturowym biurkiem, na którym ledwo mieścił się komputer, obokmała szafka, a powyżej tablica informacyjna, na razie pusta. Nic, comogłoby rzucić na kolana, ale ja nie posiadałam się ze szczęścia. Takbardzo marzyłam o tym dniu... Zdjęłam dżinsową kurtkę i różowy szal, znamaszczeniem powiesiłam je na oparciu biurowego fotela, a potemusiadłam z impetem, wykonując przy tym kilka pełnych obrotów.Rozmarzona odchyliłam się do tyłu i wyobraziłam sobie mnóstwokolorowych karteczek przyklejonych do tablicy, kubek z kawą -nierozłącznego przyjaciela towarzyszącego mi zwykle w codziennejwalce o przetrwanie, parę fotek i inne ozdoby tych skromnych trzechścian,teraz należących tylko i wyłącznie do mnie.- I co? - spytała Maja.- Całkiem nieźle - odparłam, hamując w sobie eksplozję euforii.-Świetnie,zatem do rzeczy. Twój ostatni artykuł odbił się szerokimechem wśród czytelniczek, przyszła masa korespondencji. Chciałabymzacytować w następnym numerze kilka wypowiedzi. Mamy też jednąopinię krytyczną od czytelnika, którego nie udało ci się przekonać doswoich poglądów. Powinnaś odpowiedzieć na jego list. - Mówiąc to,acsloadnsuponapołożyła przede mną kartkę papieru. - Wydaje się opanowany,inteligentny i pewny swego. Poszukaj więc jakichś dobrych argumentów.Udanej zabawy, Kelly, i witamy na pokładzie.Zabawy? To jeden z najcudowniejszych dni w moimżyciu!Miałamochotę krzyczeć ze szczęścia. Wreszcie będę robić to, co kocham, a więcrealizować własne pomysły przy własnym biurku, w dodatku za stałą,regularnie wypłacaną pensję.! Czy można chcieć czegoś więcej?Cały pomysł, by stworzyć taką rubrykę, zrodził się jakiś miesiąctemu, podczas przyjęcia u koleżanki, która strasznie narzekała na swojegobyłego chłopaka. Dostrzegłam wtedy, ile energii pochłania taki związek, ai tak,żebynie wiem co, obiadki ewentualnej przyszłej teściowej pozosta-ną na zawsze niedoścignionym ideałem dla niedoszłego męża.Pomyślałam sobie wówczas,żeinwestycja w związek to prawdziwa strataczasu iżeo wiele rozsądniej byłoby zainwestować w siebie. Gdydotarłam wśrodkunocy do domu, olśniło mnie na dobre. Mimozmęczenia rzuciłam się na długopis i papier i naskrobałam artykuł, któryokazał się strzałem w dziesiątkę.Drżącą ręką wzięłam list, który Maja zostawiła na moim biurku.Pierwszy list od czytelnika, specjalnie do mnie... Kilka sekundwpatrywałam się w zapisaną kartkę, chcąc zapamiętać ten moment na całeżycie,a potem zaczerpnęłam powietrza i zaczęłam czytać.Droga Kelly,Kobieta i mężczyzna są stworzeni do tego, byłączyćsię w pary izakładać rodziny. Jak twierdzisz, nie na zawsze i głównie po to, bywypełnić pustkę, jaka powstała po rozstaniu z rodzicami. No cóż, drogaKelly, przykro mi, ale nie wierzę w ani jedno twoje słowo. Z pewnościąacsloadnsupona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]