Blake Maya - Klub milionerow, b, 2016 ksiazki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Maya BlakeKlub milionerówTłumaczenie:Hanna UrbańskaROZDZIAŁ PIERWSZYNowy JorkNarciso Valentino wpatrywał się w przesyłkę, którą mu dostarczono. Było toduże, wykonane z drogiej, najlepszej jakości skóry pudełko, przewiązane jedwabnąlinką i spięte klamrą w kształcie podkowy z dwudziestoczterokaratowego złota.Zazwyczaj ten widok wywoływał u niego dreszcz ekscytacji. Jednak odkądmiesiąc temu skończył trzydzieści lat, ogarnęło go znużenie, które zabijało wszelkieemocje.Wstał zza biurka i podszedł w stronę okna. Jego biuro mieściło się nasiedemdziesiątym piętrze wieżowca na Wall Street i miał z niego widok na całyNowy Jork. Poczuł przypływ głębokiej satysfakcji, kiedy przypomniał sobie, że mana własność sporą część tego miasta…Pieniądze były seksowne. Pieniądze oznaczały władzę. Czarnoksiężnik z WallStreet – jak ochrzciły go gazety – nigdy nie miał dość władzy i seksu. A możliwośćdoświadczenia obydwu ulubionych rzeczy była w paczce na jego biurku.Mimo to nie otworzył jej od godziny…Wyrwał się z letargu, energicznie podszedł do biurka i otworzył klamrę.Maska leżąca na czarnej, satynowej poduszce była bardzo kunsztowna.Wykonana z czystego srebra, miała krawędzie z czarnego onyksu i kryształówSwarovskiego. Misterny projekt i nieskazitelne wykończenie świadczyły o dbałościi precyzji wykonania. Narciso doceniał obie te rzeczy. To te cechy sprawiły, żew wieku osiemnastu lat został milionerem, a w wieku dwudziestu pięciu –multimiliarderem.Jego bajeczne bogactwo było również powodem, dla którego przyjęto go do QVirtus, najbardziej ekskluzywnego klubu dżentelmenów. Cztery razy do rokuwysyłalimuspecjalnezaproszenie.Maskabyłaprzypiętadziesięciocentymetrowymi szpilkami o diamentowych główkach. Wyciągnął jei odwrócił maskę, by przyjrzeć się miękkiemu, aksamitnemu spodowi, w którymznajdował się mikroczip, jego przezwisko – Czarnoksiężnik – i miejsce spotkania, QVirtus, Makau. Przejechał kciukiem po gładkiej powierzchni w nadziei, że zdoławykrzesać z siebie nieco entuzjazmu. Poniósł sromotną porażkę, więc odłożyłmaskę i zerknął na drugi przedmiot w pudełku. Lista.Zeus, anonimowy szef Q Virtus, zawsze wysyłał do członków klubu listę gości,którzy mieli wziąć udział w spotkaniu. Narciso nie pojawił się na dwóch ostatnichzebraniach, ponieważ nie miał tam żadnych interesów do załatwienia. Otaksowałwzrokiem bogato zdobioną kartkę i wstrzymał oddech. Kiedy odczytał czwartenazwisko z listy, ogarnął go dobrze znany, niebezpieczny rodzaj podniecenia.Giacomo Valentino – kochany tatuś.Przestudiował resztę, żeby sprawdzić, czy na liście jest jeszcze jakieś nazwisko,dla którego warto by się tam pojawić. Skrzywił się. Kogo usiłował nabrać?To jedno nazwisko było decydującym czynnikiem. Było jeszcze ze dwóch ważnychludzi, z którymi dobrze by było porozmawiać podczas tej dwudniowej imprezy, aleto z Giacomem chciał nawiązać kontakt. Choć, być może, nawiązanie kontaktu niebyło najlepszym określeniem.Odłożył listę na biurko i włączył komputer. Wpisał hasło i otworzył plikz informacjami na temat swojego ojca.Z raportu, który jego prywatny detektyw regularnie aktualizował, wynikało, żestaruszek nieco otrząsnął się po ciosie, który Narciso zadał mu trzy miesiące temu.Otrząsnął się, ale nie pozbierał do końca. W ciągu kilku minut Narciso wiedział jużwszystko o ostatnich biznesowych poczynaniach swego ojca. Nie usiłował sobiewmawiać, że dawało mu to jakąkolwiek przewagę. Wiedział doskonale, że jegoojciec ma podobny plik z informacjami o nim. Ale gdyby tylko jedna strona miałaprzewagę, gra nie byłaby taka ciekawa. Mimo to Narciso poczuł satysfakcjęz faktu, że odniósł zwycięstwo w ich ostatnich trzech starciach. Odłączył zasilaniei zamknął laptop. Ponownie zerknął na maskę. Podniósł ją, zamknął w sejfie i założyłmarynarkę. Wyśle Zeusowi odpowiedź rano, kiedy tylko wymyśli dokładny planostatecznego unicestwienia ojca.Internet był strasznym miejscem. Ale mógł być również nieocenioną pomocą, jeślisię chciało upolować śliskiego sukinsyna. Ruby Trevelli siedziała z podwiniętyminogami na sofie, patrząc na migający kursor czekający na jej polecenie. Pomimotysięcy stron internetowych o Narciso Media Corporation, każda próbaskontaktowania się z kimś, kto mógłby jej pomóc, spełzała na niczym. Straciła jużgodzinę na dowiadywaniu się, że NMC należy do trzydziestoletniego miliarderao imieniu Narciso Valentino.Odetchnęła głęboko i wstukała w wyszukiwarkę „Ulubione miejsca Narcisa,Nowy Jork”. Ponad dwa miliony wyników. Świetnie. Albo w tym mieście były milionymężczyzn o imieniu Narciso, albo ten, którego szukała, był skandalicznie popularny.Kliknęła w pierwszy link i niemal się zakrztusiła na widok wulgarnych zdjęćz jakiegoś spektaklu burleski.No nie!Zamknęła stronę i pochyliła się, walcząc z falą mdłości.Przygryzła wargę, głęboko odetchnęła i wpisała: „Gdzie jest dziś NarcisoValentino?”.Kiedy wyszukiwarka wypluła szybką odpowiedź, wstrzymała oddech. Pierwszylink był do strony popularnego brukowca, z którym zaznajomiła się, kiedy otrzymałapierwszy laptop w wieku dziesięciu lat – zobaczyła w nim wtedy zdjęcia swoichrodziców. Przez ostatnie dziesięć lat starała się go unikać, podobnie jak terazrodziców.Ignorując ból w klatce piersiowej, kliknęła w kolejny link, który przekierował jądo aplikacji lokalizującej.Zerknęła na miejsce przy nazwisku Narcisa Valentina. Ryga – kubańsko-meksykański klub nocny w dzielnicy Flatiron District na Manhattanie.Wygrała reality show w telewizji NMC, a teraz oszczędzała każdego centa, żebyuzbierać sto tysięcy dolarów, które były potrzebne, żeby utrzymać przy życiu jejmarzenie. Restaurację Dolce Italia. Dni, w których mogła liczyć na wsparcieSimona Whittakera, byłego wspólnika i właściciela dwudziestu pięciu procent DolceItalii, należały do przeszłości. Kiedy przypomniała sobie ich ostatnie spotkanie,zacisnęła pięści. Odkrycie, że mężczyzna, do którego żywiła uczucia, jest żonatyi spodziewa się dziecka, było wystarczająco szokujące. Jednak kiedy mimo wszystkoSimon usiłował ją namówić, żeby poszła z nim do łóżka, straciła do niego wszelkąsympatię.Jej emocjonalna reakcja na fakt, że zamierzał dopuścić się zdrady małżeńskiej,wywołała u niego tylko szyderczy uśmiech. Ruby jednak często widziała takieodrażające zachowanie w małżeństwie swoich rodziców i wiedziała, czym to siękończy. Kiedy poznała prawdziwą naturę Simona, wykluczenie go z jej życia byłobolesną, lecz konieczną decyzją. Oczywiście brak jego wsparcia oznaczał, że samamusiała wziąć pełną finansową odpowiedzialność za Dolce Italię. Dlatego szukałaNarcisa Valentina. Musiała go zmusić, żeby spełnił obietnicę złożoną przez jegofirmę. Kontrakt to kontrakt…Kiedy okrążała budynek, w którym mieścił się klub, zobaczyła błyszczącą, czarnąlimuzynę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]