Blake Maya - Powrót Do Włoch, książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Maya BlakePowrót do WłochTłumaczenie:Janusz MaćczakROZDZIAŁ PIERWSZY–Signora?Wyrwana z głębokiego snu Ava odgarnęła z czoła pasmo tycjanowsko rudych włosów, lecz to niepomogło jej pozbyć się wspomnienia koszmaru, które nadal tkwiło na skraju świadomości.– Przepraszam, że panią budzę, ale znowu dzwonisignoredi Goia – oznajmiła stewardesaw szmaragdowym uniformie z emblematem swojego pracodawcy i podała jej telefon. Już po raztrzeci, odkąd odrzutowiec di Goii wystartował przed niemal ośmioma godzinami z wyspy Bali.Avę ogarnęły rozmaite emocje, rozpraszając resztki lęku wywołanego złym snem. Dojmującepoczucie utraty Cesarego zmieszane z niemal bezradnym podnieceniem na myśl o nim. Na kilka chwilzapomniała o rozdzierających serce zniszczeniach, jakie niedawno widziała. Nawet z odległościdzielących ich tysięcy mil uległa władzy tego mężczyzny, którego – o czym w głębi duszy wiedziała –traciła z każdą upływającą sekundą.– Proszę mu powiedzieć raz jeszcze, że porozmawiam z nim po wylądowaniu – odrzekła, wiedząc,że musi zachować całą energię na to, co ją wkrótce czeka.Stewardesa wydawała się zdumiona.– Ale… on nalega – wyjąkała niepewnie.Niewątpliwie pierwszy raz widziała, by ktoś się sprzeciwiał Cesaremu di Goii i pozostawałnieczuły na jego bogactwo i potęgę, o których świadczył chociażby elegancki wystrój wnętrza tegoolbrzymiego odrzutowca – głębokie klubowe fotele z bordowej skóry przykryte kaszmirowyminarzutami i marmurowe stoliki.Ava, chcąc wybawić stewardesę z tej kłopotliwej sytuacji, wzięła od niej telefon.– Cesare – rzekła bez tchu.– W końcu raczyłaś odebrać – usłyszała w słuchawce głęboki, napięty głos.-- Dlaczego miałabym odbierać telefony od ciebie, skoro ty od kilkunastu dni nie odbierałeśmoich? Obiecałeś mi, że wrócisz na Bali w ubiegłym tygodniu – odparła zirytowana lekceważeniem,z jakim traktował ją przez ostatni rok ich małżeństwa.– Rozmowy biznesowe w Abu Zabi się przedłużyły. Z przyczyn obiektywnych.„Z przyczyn obiektywnych”. Ileż razy już to wcześniej słyszała!– Oczywiście. Coś jeszcze? – burknęła.– Owszem. Wyjaśnij mi, dlaczego zarekwirowałaś mój samolot. Tego nie było w planie.– Wiem, ale moje plany też uległy zmianie. Z przyczyn obiektywnych – dorzuciła sarkastycznie.– Na czym polega ta zmiana? – warknął.– Dowiedziałbyś się, gdybyś w ciągu minionych dwóch tygodni zechciał odebrać telefon ode mnie.– Przecież rozmawialiśmy w tym czasie…– Nie, Cesare, nie rozmawialiśmy. Zadzwoniłeś dwukrotnie, za każdym razem oznajmiając mitylko, że twój powrót się opóźni… – Urwała z obawy, że głos się jej załamie, gdy przypomniałasobie wszystkie swoje starania, by uratować ich małżeństwo, które w końcu jednak runęło w gruzy. –Tak czy owak, oszczędzam ci konieczności długiej podróży albo wymyślenia kolejnegousprawiedliwienia. Do widzenia, Cesare.– Ava…Rozłączyła się, a gdy po chwili telefon zadzwonił ponownie, nie odebrała, tylko odłożyła go nastolik. Chociaż serce biło jej mocno ze zdenerwowania, uśmiechnęła się na widok oszołomionejminy stewardesy. Po chwili dziewczyna wycofała się na swoje stanowisko z przodu samolotu.Ava nieco drżącymi rękami nalała sobie szklankę wody z kryształowego dzbanka i wypiła łyk. Tak,Cesare panował niepodzielnie w swoim świecie. Ale ona nigdy nie godziła się tańczyć tak, jak jejzagrał – co w przeszłości w równym stopniu gniewało go i intrygowało.Przeszłość… Okres, zanim popadli w zobojętnienie, zanim Cesare stopniowo odsunął się od nieji coraz więcej czasu spędzał w Rzymie, a nie w ich domu nad jeziorem Como. Zanim zniszczeniawywołane trzęsieniem ziemi w rejonie południowego Pacyfiku zdruzgotały resztki jej marzeńo ocaleniu rodziny.Decyzja, którą tak odważnie podjęła wczoraj na Bali, teraz przejęła ją lękiem. Wstała i ruszyłaprzejściem między fotelami. Weszła do mniejszej z dwóch sypialni i przyjrzała się śpiącej Annabelli.Łagodny blask lampy oświetlał kruczoczarne włosy córeczki. Ava, nie potrafiąc się oprzeć, uniosłacyfrowy aparat fotograficzny wiszący na szyi i zrobiła kilka zdjęć, a potem cicho opuściła sypialnięi wróciła na swój fotel.Desperacko starała się opanować. Miniony miesiąc był okropny i wiele ją kosztował, ale musiałapozostać silna, by spojrzeć prawdzie w oczy.Poślubiłam Cesarego zbyt pochopnie…Ta myśl przejęła ją bólem i lękiem. Ich związek od początku był gwałtowny i burzliwy. Ava uległanamiętności, której nie potrafiła pohamować ani zrozumieć. Ale nawet w tym szalonym wirze randeki upajającego seksu traktowała Cesarego jak uosobienie bezpieczeństwa i rodziny, której nigdynaprawdę nie miała.Do czasu…Przypomniała sobie żarliwe oświadczyny Cesarego. Jak na ironię, następnego dnia odkryła, żezaszła z nim w ciążę. A wkrótce potem zaczął się od niej oddalać…Potrząsnęła głową i odsłoniła okno samolotu, wpuszczając do środka ciepły blask poranka. Ogrzałjej twarz, ale nie rozmroził zimnej bolesnej bryły w sercu. Nie! Nie może pozwolić, by Cesare jąpognębił. Choćby dlatego, że Annabella potrzebuje matki niepogrążonej w goryczy i przynajmniejzadowolonej z życia. Ava sądziła, że stworzyła z Cesarem rodzinę, o jakiej zawsze marzyła, lecz tosię okazało złudzeniem. Ten seksowny, pełen energii mężczyzna zmienił się wkrótce w człowieka,który odnosił się do niej z równie chłodną obojętnością jak niegdyś jej ojciec. A Ava, usiłującrozpaczliwie trzymać się tej iluzji, niemal straciła córkę. Annabella już i tak wiele wycierpiała i Avanie zamierzała narazić jej na kolejne stresy.– Do diabła, co ty wyprawiasz?Głęboki, ponury głos Cesarego przejął Avę lękiem, podobnie jak jego wysoka, muskularna postać.Stanął w drzwiach frontowych – dumny i wyniosły niczym któryś z setek posągów zdobiących stolicęjego ojczystego kraju. Włosy miał wilgotne po niedawnym prysznicu. I jak zawsze mówił dokładnieto, co myśli, nie przejmując się tym, czy ktoś postronny go usłyszy.– Przestraszysz dziecko – powiedziała, tuląc do siebie córeczkę.Zmierzył je obie spojrzeniem oczu koloru roztopionego złota i skrzywił się lekko.– Ona śpi.– Ale obudzi się, jeśli będziesz tak wrzeszczał. Wystarczająco wiele przeszła i nie chcę, by sięzdenerwowała.– Wiem, przez co przeszła – rzekł, emanując niemal fizycznie wyczuwalnym napięciem.– Przypominam ci, bo wydaje się, że o tym zapomniałeś. Tak jak zapomniałeś o nas. A jeśli chodzio moje postępowanie, chyba wyjaśniłam je dostatecznie jasno.– Masz na myśli ten zdawkowy esemes: „Przylecimy o 14:00”, który wysłałaś do mnie tuż przedopuszczeniem Bali w moim samolocie? A może równie zagadkową uwagę przez telefon, że twojeplany też uległy zmianie?– Jedno i drugie – odparła.– Ava! – rzucił ostrzegawczym tonem.– Wpuścisz mnie, czy zamierzasz prowadzić tę rozmowę w progu? A w ogóle, co tu robisz?Ostatnio prawie nie bywałeś w rezydencji – powiedziała.To kolejna oznaka wycofania się Cesarego, którą ignorowała nazbyt długo.– Nieważne, co tu robię. Miałaś zaczekać na Bali, dopóki nie rozwieją się wszelkie obawy o stanzdrowia Annabelli. Wtedy przyleciałbym po was.– Lekarz przed trzema dniami zezwolił jej na podróż.W oczach Cesarego zamigotało zaskoczenie. Popatrzył na stojący za Avą samochód.– A Rita?– Przeżyła koszmar podczas trzęsienia ziemi. Kiedy wypisano ją ze szpitala, kupiłam jej biletpowrotny na samolot do Londynu. Dręczy ją poczucie winy z powodu tego, że straciła z oczuAnnabellę, gdy zaczęły się wstrząsy – odpowiedziała Ava, przypominając sobie nieukojoną rozpaczniani dziewczynki. – Uznałam, że tak będzie lepiej.Cesare z ponurą miną pokiwał głową.– Załatwię jej leczenie i wypłacę godziwą odprawę. Ale ty nie musiałaś jeszcze opuszczać Bali…– Nie, Cesare, nie tylko Rita potrzebowała po tej tragedii znaleźć się z powrotem w domu. Miałeśwrócić na Bali przed dwoma tygodniami, lecz zamiast tego poleciałeś do Singapuru, a potem doNowego Jorku.– To nieodpowiednia pora na rozmowę.– Od bardzo dawna nie było odpowiedniej pory – odparła Ava. Ogarnął ją smutek. – TerazAnnabella i ja przybyłyśmy do domu. Powinieneś mi podziękować, że oszczędziłam ci koniecznościdługiej podróży. Czy przebywanie z nami pod jednym dachem stanowi dla ciebie problem?– Nie – odparł gniewnym tonem.Ava mocniej przytuliła córeczkę.– Miło mi to słyszeć. Za nic nie chciałabym sprawić ci kłopotu.Znużonej po dwunastogodzinnym locie Avie coraz bardziej ciążyła na rękach niemal jużczteroletnia dziewczynka. Starała się jednak tego nie okazać, gdy mąż nadal mierzył ją gniewnymwzrokiem, stojąc w drzwiach rezydencji Villa di Goia.– Ava, powinniśmy byli najpierw to przedyskutować…– Dobrze, że nie jestem paranoiczką, bo uznałabym, że unikasz mnie jeszcze bardziej niż zwykle –burknęła, a gdy Cesare nie zaprzeczył, serce przeszył jej ból. – Chyba masz rację, że tonieodpowiednia pora. Zabiorę Annabellę na kilka godzin do mojej pracowni. Zawiadom mnie, gdyopuścisz rezydencję, a wtedy tu wrócimy.Chciała odejść, ale chwycił ją za ramię.– Nie, Annabella zostanie ze mną.– Chyba nie sądzisz, że choćby na chwilę spuszczę ją z oczu po tym, co przecierpiała? – odparłaAva i usiłowała się uwolnić, lecz przyciągnął ją do siebie.Jego bliskość sprawiła, że serce zabiło jej mocno, a oddech przyspieszył. Podniosła na niegowzrok, usiłując opanować to niechciane podniecenie.– Daję ci dziesięć minut na wyjawienie mi tych twoich nowych planów – rzekł ostro.– Nie, muszę najpierw ułożyć Annabellę do popołudniowej drzemki. Potem możemy odbyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]