Bliźniaki - Taras Szewczenko, Nieposortowane (2)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tytu� orygina�uT�umaczenie niniejsze po�wi�cam �wietlanej pami�ci Jerzego J�drzejcwiczaTaras SZEWCZENKOBLI�NIAKIt�umaczy� Antoni SEREDNICKIWydawnictwo LubelskieProjekt obwoluty, ok�adki, karty tytu�owej MIROS�AW ZDRODOWSKI-ZDROZDOWSKIMIK :"-' B 8LISBN 83-222-0414-0� Copyright by Wydawnictwo Lubelskie Lublin 1986Wszystkim kulturalnym ludziom wiadomo, i to dobrze wiadomo, �e poniedzia�ek � to dzie� pechowy albo, inaczej rzec mo�na, dzie� ci�ki, i �e w poniedzia�ek ka�dy mniej czy wi�cej wykszta�cany cz�owiek nie rozpocznie �adnej powa�niejszej sprawy. Najch�tniej dzie� ca�y przele�y, cho�by tam, jak to si� m�wi, sprawa sama do r�k si� pcha�a, on nawet palcem nie ruszy. I rzeczywi�cie, gdy dobrze pomy�le�, je�li my dla marnego grosza zaczniemy gwa�ci� �wi�te zwyczaje przesz�o�ci, co wtedy stanie si� z nami? Zamienimy si� w jaki� tam Francuz�w, czy bro� Bo�e, kusych Niemc�w, a o typie, �e tak powiem, o w�a�ciwo�ci narodowej, szkoda m�wi�.Wed�ug mnie nar�d bez swoich cech w�asnych, kt�re lylko jemu i tylko jemu s� w�a�ciwe, podobny jest zupe�nie do kisielu, i to do najbardziej niesmacznego kisielu.Lecz niestety! Nie wszyscy tak my�l�. Na przyk�ad ludzie wojskowego stanu w stosunku do wsp�czesnych na drogach o�wiaty pozostaj� daleko w tyle.Oni, na przyk�ad, ca�kiem nie wierz� w magiczno�� poniedzia�k�w i lekkomy�lnie nazywaj� ten �wi�ty testament dziad�w i ojc�w naszych babskimi bredniami. Bo�e m�j, Bo�e! Czego�my si� doczekali!A gdybym poprosi� tych w�saczy l� �eby zajrzeli na przyk�ad do Listownika s�awnego Kurganowa2. W�a�nie tam wyczytaliby, �e ju� staro�ytni chaldejscy ma-gowie i astrologowie, a za nimi nast�pcy nauki Zoro-astra3, bez zastrze�e� wierzyli w fatalizm poniedzia�k�w. Ale spr�bujcie porozmawia� z bezceremonialnymi wojskowymi. Wojskowy, prawdziwie wojskowy cz�owiek pr�dzej zawi��e grosz w rogu chusteczki albo kupi u �yda zb�dn� flaszk� rumu w�asnego wyrobu, tak zwanego �k�opowyka", ani�eli zechce kupi� jak�� m�dr� ksi��k�, chocia�by na przyk�ad Klucz do tajemnic przyrody Ekkartshausena4 z pi�knymi ilustracjami Jegorowas. Daremne twoje wysi�ki. Nawet wys�ucha� ci� nie zechc�.Wci�� prowadz� ku temu, cierpliwy czytelniku, �e zniewa�ywszy u�wi�cone wiekami wierzenia przodk�w naszych, w�a�nie w poniedzia�ek wczesnym rankiem z miasta powiatowego Perejas�awia w po�tawskiej guberni ruszy� w poch�d huzarski czy mo�e, nie pami�tam ju� dobrze, u�a�ski pu�k. Pami�tam tylko, �e zbi�rk� na tr�bach og�oszono; dlatego s�dzi� nale�y, �e pu�k by� kawaleryjski, bo gdyby to by�a piechota, na zbi�rk� wzywano by biciem w b�bny.Gdy pu�k zajmuje kwatery we wsi czy w miasteczku albo je opuszcza, jeste�my �wiadkami dw�ch wielkich wydarze�, a szczeg�lnie wielkich, je�li pu�k, czego nie daj Bo�e, zatrzyma si� na kwaterach bodaj kilka dni. Wtedy jego odej�cie �egnaj� �zami, a bardzo cz�sto gor�cymi �zami. M�wi� tu tylko o p�ci pi�knej. Je�li za� chodzi o m��w i narzeczonych, wol� milcze�. Nie powiem te� ani s�owa o wymarszu wspomnianego pu�ku kawaleryjskiego ze wspomnianego miasta Perejas�awia, chyba tylko to, �e liczne mieszczki odprowadza�y �o�nierzy, chocia� nie sprzyja�a temu pogoda ze wzgl�du na przewlek�y deszcz albo, jak nazwa�by go �wietlanej pami�ci Hrebinka6, zjadliwy, to jest drobny i trwa�y.Nie zwa�aj�c jednak na ten zjadliwy deszcz, wielemieszczek odprowadza�o swoich w�sal�w do wsi N. � inne do miasteczka Boryspola, a reszta, i to te bezinteresowne, a� do kijowskich miedz, to jest do przeprawy na Dnieprze.Gdy pu�k szcz�liwie si� przeprawi�, to one, pop�akawszy nieco, r�wnie� przeprawia�y si� przez Dniepr i rozchodzi�y si� po wielkim mie�cie Kijowie, skrywaj�c swoje wyst�pki i wstyd w r�nego rodzaju siedliskach wszelkiej rozpusty. Takie to by�y nast�pstwa d�u�szego postoju znakomicie wychowanego pu�ku.W ten w�a�nie poniedzia�ek, o p�nej porze, kijowskim szlakiem wraca�a m�oda kobieta do Perejas�awia. Oko�o czterech wiorst przed miastem, akurat naprzeciw Trybratnich Mogi�, zesz�a z drogi i znik�a w zielonym �ycie. Przed �witem kobieta wysz�a z �yta na drog�, nios�c w r�kach co� zawini�tego w sukman�.Przeszed�szy kawa�ek bit� drog�, zatrzyma�a si� na zakr�cie i pomy�lawszy nieco, uczyni�a znacz�cy ruch ,q�ow�, jakby zdecydowa�a si� na co� wa�nego, i szybko posz�a w�sk�, poros�� rdestem ptasim dro�yn�, kt�ra wiod�a na chutor setnika Sokyry.Na drugi dzie�, we wtorek, ledwo �wit pani Para-skowija Tarasiwna Sokyrycha wysz�a nakarmi� dr�b - perliczki, g�si, kury itp. Go��biami mia� si� zaj�� sam pan setnik Nykyfor Fedorowycz Sokyra.Wyobra�cie sobie jej przera�enie, gdy stan�wszy na ganku, zobaczy�a szar� siermi�g�, kt�ra porusza�a si� jak �ywa. Z przestrachu kobiecie wyda�o si�, �e siermi�ga p�acze jak dziecko. Paraskowija d�ugo patrzy�a na szar� siermi�g�, s�ucha�a, jak oni p�acze, i nie wiedzia�a, co robi�. Wreszcie zdecydowa�a si� poprosi� Nykyfora Fedorowycza.kGospodarz wyszed�, jak to m�wi�, w negli�u, ale przecie� w szerokich czerwonych kitajkowych szarawarach 7.� Popatrz, popatrz, m�j go��beczku, co si� u nas dzieje � powiedzia�a przestraszona Paraskowija Ta-rasiwna.� A c� tu u nas si� dzieje? Nic tu nie widz� -m�wi Nykyfor Fedorowycz.� A sukmany nie widzisz?� Sukman� widz�.� Przecie� ona porusza si� jak �ywa!� Widz�. Niech�e si� porusza, co mi do tego.� Cz�ekiem z kamienia ty jeste�. Czy� nie nale�y zobaczy�, dlaczego ona si� porusza? H�?� No to popatrz, je�li masz ochot�.� A ty nie masz ochoty?� Nie.� No to popatrz naprz�d ty, a potem ja zerkn�.� Dobrze, dobrze...Po tych s�owach gospodarz zbli�y� si� do zawini�tka, rozwin�� je ostro�nie i przerazi� si�. Nie m�g� wym�wi� s�owa, znacz�co za to pokaza� na rozwini�t� sukman� i jak skamienia�y sta� przez chwil�, a gdy otrz�sn�� si� ze zdziwienia, krzykn��:� Parasko!Stara, przybli�ywszy si� do setnika, stan�a jak wryta przed rozwini�t� sukman� i podnios�a r�ce do g�ry. Zatrzyma�a si� przez chwil� w tej tragikomicznej pozie, a potem krzykn�a:� �wi�ty m�czenniku, Iwanie Wojowniku, c�e� nam uczyni�? � Zwr�ciwszy si� za� do Nykyfora Fe-dorowycza, rzek�a:� A widzisz, nie darmo przy�ni�o mi si� dwoje ma�ych ciel�t. Przecie� ci m�wi�am, �e na pewno co� si� wydarzy. No, dzi�kujemy ci, Bo�e nasz mi�osierny �powiedzia�a gospodyni, �egnaj�c si� i ostro�nie podnosz�c dw�ch r�owiutkich malc�w, owini�tych �witk�: � Wynagrodzi�e� nas jednak, Panie, na stare lata.� Nie��e ich, Parasko, do chaty, a ja tymczasem po�l� do miasta po Prytu�ych�, niechaj wyk�pie ich w zio�ach i co tam potrzeba przy nich zrobi.� Ach, przecie to prawda! Popatrz, biedne dzieciaki p�pki maj� is�om� przewi�zane.� Nie��e ich, a ja po�l� K�yma po Prytu�ych� � powiedzia� zdenerwowany Nykyfor Fedorowycz i ruszy�, �eby wykona� zadanie.Musz� wam powiedzie�, �e ta zestarza�a para, prze�ywszy wiele lat w pokoju i szcz�ciu, nie mia�a dzieci, jak to by�o w bajce o Jerus�anie �azarewiczu8, ,w m�odo�ci na rado��, na staro�� ku pomocy, a po �mierci na wypominek duszy". Biedni isetnikowie d�u-.,<) i .szczerze modlili si� do Boga, spodziewaj�c si�, ze obdarzy ich dziateczkami, ale z czasem stracili nadziej�. Rozwa�ali nawet mo�liwo�� wzi�cia cudzego dziecka na wychowanie.Jednak jako� to si� nie uk�ada�o. Chocia� by�y ubogie sieroty, ale dobrzy ludzie je przygarniali, a setni-kostwu nie dali, bo, jak mawiano, byli oni panami, a od pa�stwa dobra nie czekaj.Tegoroczn� wiosn� Nykyfor Fedorowycz je�dzi� do miasteczka Bereza�. Powiadali, �e tam biedna wdowa zostawi�a dwie sierotki � ch�opczyka i dziewczynk�. I tu pech! Dzieci zabra� baryszewski s�uga cerkiewny, wdowiec bezdzietny, ale bogacz nieokrzesany. Nykyfor Fedorowycz wr�ci� do domu z pustymi r�kami. I oto nagle B�g okaza� swoj� �ask�, opromieni� ich uczciw� staro��.W rado�ci, niewymownej rado�ci przeszed� setnikowi wu wtorek, za� we �rod�, pod wiecz�r, przyjecha� donich serdeczny ich przyjaciel Karol Josypowycz Hart, aptekarz perejas�awski. Poca�owawszy swoim zwyczajem Paraskowij� Tarasiwn� w r�k� i przywitawszy si� z Nykyforem Fedorowyczem, za�y� tabaki z musz-lopodobnej tabakierki, kt�r� mu na pami�tk� przys�a�, z Akermanu czy Dubosar, jego przyjaciel Josyp Kar�owycz Szwarc. Pow�chawszy tabaki, usiad� na �a-j wie przed gankiem i odezwa� si� prawie po rosyjsku:� W naszym mie�cie nowina nowin� goni. Dzi� An-drija Iwanowycza wezwali, �eby obejrza� cia�o kobiety, kt�re przypadkowo znaleziono w Alcie niedaleko waszego chutoru, a wy z pewno�ci� o niczym nie wiecie?Postawiwszy pytanie, Hart zn�w otworzy� muszlow� tabakierk� i wsadzi� w ni� dwa palce. Gospodarze wy-i mownie spojrzeli po sobie, ale milczeli, za� Karol Josypowycz m�wi� dalej:� Tak, gdy jeszcze by�em studentem w Dorpacie, r�wnie� stacjonowa�a tam kawaleria, a gdy wysz�a z Dorpatu, podobnie trzy albo cztery trupy kobiece przynie�li nam z policji do prosektorium. Policji wszystko jedno, przecie� ona nie wie, �e dla naszej nauki wygodniejsze jest cia�o m�skie, a �e�skie mniej wygodne: wiele t�uszczu, trudno dobra� si� do mi�ni.� Ot� to � przerwa�a mu Paraskowija Tarasiw-na. � Mam do pana pro�b�, Karolu Josypowyczu; czy nie zechcia�by pan �askawie by� u nas kumem? Pan B�g obdarowa� nas dziateczkami.�- Jak�e to tak? � krzykn�� ze zdziwienia Karol Josypowycz.� A tak! Po prostu, ko�o ganku znale�li�my wczoraj dwa anio�ki bo�e.� To dziwne! � krzykn�� znowu Karol Josypowycz i si�gn�� do kieszeni po tabakierk�.10- Poprosz� jeszcze Ku�ym� Ochrymiwn�, kt�ra tak�e jest Niemk�. W ten spos�b spokrewnicie si�.- Gdzie tam, ona wcale nie jest Niemk�, ona tylko �hodzi z Mitawy9. Ale to nie ma znaczenia. Bardzo,rdzo ciesz� si� z takiej okoliczno�ci.Karol Josypowycz, zadowolony z tak mi�ej propo-cji, nie m�g�, jak zwykle, sp�dzi� wieczoru ze swo-n i serdecznymi przyjaci�mi. Wkr�tce ich po�egna� pojecha� do miasta, aby zawiadomi� Ku�ym� Ochry-... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wolaosowinska.xlx.pl
  •