Blue Velvet David Lynch, assorted movies

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:31:W ROLACH GŁÓWNYCH00:00:45:W POZOSTAŁYCH ROLACH00:01:13:MUZYKA00:01:22:ZDJĘCIA00:01:25:SCENARIUSZ00:01:32:REŻYSERIA00:01:39:[ Błękitny aksamit... ]00:01:49:[ Założyła błękitny aksamit ]00:01:52:[ Założyła błękitny aksamit ]00:01:57:[ Lecz bardziej błękitna niż aksamit była noc ]00:02:03:[ Delikatniejszy niż satyn był blask gwiazd ]00:02:07:[ Delikatniejszy niż satyn był blask gwiazd ]00:02:12:[ Założyła błękitny aksamit ]00:02:16:[ Założyła błękitny aksamit ]00:02:20:[ Lecz jej oczy były bardziej błękitne niż aksamit ]00:02:26:[ Jej czułe spojrzenia były cieplejsze niż maj ]00:02:31:[ Miłość należała do nas ]00:02:37:[ Naszą miłość trzymałem mocno ]00:02:43:[ Czując rosnące upojenie ]00:02:48:[ Jak płomień jasno gorejący ]00:02:54:[ Lecz gdy odeszła ]00:02:58:[ Zniknął też blask... ]00:03:01:[ Błękitnego aksamitu ]00:03:03:[ Błękitnego aksamitu ]00:03:06:[ Lecz w moim sercu będzie on wciąż trwać ]00:03:12:[ Ciepłe, bezcenne wspomnienie ]00:03:17:[ Na wiele lat... ]00:04:00:W piękny, słoneczny dzień,| wita Was muzyczny głos Lumberton00:04:04:W piękny, słoneczny dzień,| wita Was muzyczny głos Lumberton00:04:08:Dźwięk upadającego drzewa...00:04:12:...oznajmił właśnie 9.3000:04:14:Czeka na nas jeszcze las pełen drzew,| więc zabierajmy się do pracy00:04:44:Panie Beaumont.| Przyszedł pański syn, Jeffrey.00:05:01:Cześć, tato.00:06:58:Czy pracuje tutaj detektyw Williams ?00:07:01:Tak. Jest w pokoju 221.| Po schodach, tymi drzwiami.00:07:22:Detektyw Williams ?00:07:29:Tak.00:07:31:Nazywam się Jeffrey Beaumont.| Jesteśmy sąsiadami.00:07:33:Chyba, że zna pan mojego ojca,| Toma Beaumonta - Sklep Żelazny Beaumonta ?00:07:37:Pewnie, że znam. O ile wiem,| jest w szpitalu. Jak on się czuje ?00:07:40:Chyba nieźle.00:07:43:Robią mu badania.| Dlatego przyjechałem ze szkoły.00:07:46:Byłem dziś rano w szpitalu i wracałem| przez pole w pobliżu naszych domów.00:07:51:Znalazłem... ucho.00:07:55:Naprawdę ? Ludzkie ucho ?00:07:58:Tak. Uznałem, że powinienem| je panu przynieść.00:08:01:Słusznie. Pokaż je.00:08:08:Tak, to ludzkie ucho.00:08:11:Zabierzemy je do laboratorium,| niech je zbadają.00:08:14:A potem pokażesz mi, gdzie to znalazłeś.00:08:21:Sprawdzimy akta zmarłych, ale nie przypominam| sobie nikogo z odciętym uchem.00:08:23:Sprawdzimy akta zmarłych, ale nie przypominam| sobie nikogo z odciętym uchem.00:08:26:Być może jego właściciel żyje.00:08:29:- Co można powiedzieć o człowieku, na podstawie ucha ?|- Po dokładnym zbadaniu sporo.00:08:35:Płeć, grupa krwi, a także czy ucho| ucięto żywemu człowiekowi czy trupowi.00:08:39:Wygląda jakby obcięto je nożyczkami.00:09:13:- Wychodzę na chwilę.|- Chcesz wziąć samochód ?00:09:16:Nie, trochę się powłóczę.00:09:19:- Jeffrey, nie zamierzasz chyba| iść aż do Lincoln ?|- Nie. Będę w pobliżu. Nie obawiajcie się.00:10:40:Dobry wieczór. Nazywam się Jeffrey Beaumont.|Czy zastałem detektywa Williamsa ?00:10:44:- Tak. Wejdź Jeffrey.|- Dziękuję.00:10:55:Witaj, Jeffrey.|To co znalazłeś bardzo nas interesuje.00:11:00:Domyślam się, że chciałbyś| się czegoś dowiedzieć.00:11:03:Jednakże zmuszony jestem prosić cię,| nie tylko o to abyś nikomu o tym nie mówił,00:11:07:lecz również o to,| abyś mnie o nic nie pytał.00:11:11:Kiedyś, gdy to wyjaśnimy,| poznasz wszystkie szczegóły.00:11:16:- Ale teraz nie mogę.|- Rozumiem.00:11:20:Chociaż jak pan powiedział| zżera mnie ciekawość.00:11:23:W twoimi wieku sam taki byłem.00:11:28:- Pewnie dlatego pracuję w policji.|- To musi być pasjonujące.00:11:32:Ale też i ohydne.00:11:36:Przykro mi Jeffrey.| Tak już musi być.00:11:41:- Wiem, że to rozumiesz.|- Oczywiście.00:11:47:- Pani Williams, dziękuję za kartkę dla ojca.|- Nie ma sprawy.00:11:50:- Cieszę się, że cię wreszcie poznałam.|- Ja również.00:11:57:- Proszę pozdrowić ode mnie Sandy.|- Oczywiście.00:12:01:- Dobranoc Jeffrey.|- Dobranoc państwu.00:12:16:Czy to ty znalazłeś to ucho ?00:12:38:Skąd wiesz?00:12:44:Wiem i już.00:12:47:- Pamiętam cię ze szkoły w Central.|- Naprawdę ? Jesteś w liceum ?00:12:51:- Tak.|- Jak tam w szkole ?00:12:53:- Okropnie. Straszna nudna.|- To po staremu.00:12:57:Tak. Co tutaj robisz ?00:13:00:Przyjechałem ze szkoły.| Mój ojciec jest w szpitalu.00:13:03:- To przykre.|- To prawda.00:13:05:- Co wiesz o tym uchu ?|- Czy mój ojciec nie zabronił ci o tym rozmawiać ?00:13:09:Tak, ale ty to zaczęłaś. Wiesz coś ?00:13:12:Niewiele. Słyszałam to i owo.00:13:16:Tak ?00:13:18:- Mam pokój nad biurem ojca więc...|- Nad biurem ojca ?00:13:23:- Więc coś tam słyszałam na temat ucha.|- No i... ?00:13:28:Już mi się pomieszały różne sprawy.00:13:30:W jednej z nich było nazwisko, które zapamiętałam.00:13:33:Piosenkarki, która mieszka| w tym apartamencie niedaleko ciebie.00:13:37:Niedaleko stamtąd do pola,| na którym znalazłeś ucho.00:13:40:- Dziwny ten świat. Nie sądzisz ?|- Tak.00:13:43:- Wiesz gdzie jest ten budynek ?|- Tak. To niedaleko.00:13:49:Przez parę miesięcy była pod obserwacją,00:13:51:ale nie wiem czego się dowiedzieli,| bo ojciec nie prowadzi tej sprawy.00:13:56:Chyba powinnaś wracać do domu.00:13:59:- Nie... Czemu ?|- Cóż...00:14:03:- Chcesz tam pójść ?|- Tak.00:14:06:Chodźmy. Pokażę ci.00:14:12:Mała. Hej mała !00:14:18:To ten budynek.|Ona mieszka na siódmym piętrze.00:14:30:Chodź.00:14:46:Co zamierzasz robić dopóki jesteś w domu ?00:14:50:Będę pomagać w sklepie ojca.|Ale parę godzin będę mieć dla siebie.00:14:59:Znałem kiedyś chłopaka, który tam mieszkał.|Miał najdłuższy jęzor na świecie.00:15:06:Co się z nim stało?00:15:09:Nie wiem. Wyprowadził się.00:15:12:Wszyscy moi dawni znajomi wyjechali.00:15:21:- Potrafisz chodzić jak kurczak ?|- To znaczy jak ?00:15:30:To zabawne.00:15:52:Czas na kawę.00:15:55:- Hej, Double Ed. Gdzie jest kombinezon ?00:15:58:Na dolnej półce, jak zwykle.00:16:03:Hej Ed. Ile widzisz palców ?00:16:06:Cztery !00:16:09:Wciąż nie wiem jak ty to robisz.00:16:13:Na pewno nie będę ci potrzebny,| ani ja ani ten rozpylacz ?00:16:16:Dopóki będziesz nim truł tylko| prusaki nie mamy nic przeciwko temu.00:16:20:W porządku Ed. Dzięki.00:16:22:Dobrze, że wróciłeś.00:16:47:Jesteś głodna, spragniona,| czy jedno i drugie ?00:16:50:- Nie wiem.|- Chciałbym z tobą porozmawiać.00:16:55:Zaczekaj.00:16:59:Tylko ani słowa o tym Mike'owi.| Pamiętajcie.00:17:02:- Jasne. Jak sobie życzysz.|- Nie jest tak jak myślicie.00:17:10:- Nie chcę ci sprawiać kłopotów.|- Sama tego chciałam.00:17:14:Przystojniak.00:17:21:Byłaś już w restauracji Arline'a ?00:17:23:No jasne.00:17:38:Powiesz mi dlaczego tu przyszliśmy ?00:17:46:W życiu zdarzają się okazje| by zyskać wiedzę i doświadczenie.00:17:51:Czasem trzeba zaryzykować.00:17:56:Pomyślałem, że można by się wiele dowiedzieć| wchodząc się do jej mieszkania.00:18:00:No wiesz... zakraść się, ukryć i obserwować.00:18:04:- Zakraść się do jej mieszkania ?|- Tak.00:18:07:Oszalałeś ? Ona może być zamieszana w morderstwo.00:18:12:- To szaleńswo.|- Uspokój się.00:18:15:Mam plan, który powinien się udać.00:18:17:Ty niewiele ryzykujesz,| ale będę potrzebować twojej pomocy.00:18:21:Nawet nie chcesz mnie wysłuchać ?00:18:25:Możesz mi opowiadać, co ci się podoba,| ale i tak nic z tego nie będzie.00:18:30:Sandy, nie zachowuj się w ten sposób.00:18:38:Przede wszystkim, muszę się dostać do jej mieszkania| i otworzyć okno, przez które wejdę później.00:18:42:Jak to zrobisz ?00:18:44:W samochodzie mam stary kombinezon| i rozpylacz chemikaliów na prusaki.00:18:50:Pójdę do niej i powiem, że jestem| od zwalczania szkodników. Będę spryskiwał mieszkanie.00:18:55:Parę minut później zapukasz do drzwi,| żeby odwrócić jej uwagę, a ja otworzę okno.00:19:01:- Co mam jej powiedzieć, kiedy otworzy drzwi ?|- Że jesteś Świadkiem Jehowy.00:19:06:Mam dla ciebie odpowiednie broszury.00:19:09:Potrzebuję zaledwie parę sekund.00:19:13:Co ty na to ?00:19:15:Nie wiem.| Na pozór to proste, ale...00:19:20:To prawdziwe szaleństwo.00:19:24:- To zbyt niebezpieczne.|- Musimy spróbować, Sandy.00:19:32:Nikt nas nie będzie podejrzewał,| bo kto by pomyślał,00:19:36:że można się posunąć do takiego szaleństwa.00:19:40:Tu masz rację.00:19:54:Zaczekaj przynajmniej trzy minuty,| od chwili gdy wejdę.00:19:57:Będę musiał znaleźć| odpowiednie okno. Dobrze ?00:20:02:Dobrze.00:20:04:Chodźmy.00:20:18:Idę.00:20:21:Zaraz, jak ona się nazywa ?00:20:26:Dorothy Vallens, siódme piętro.00:20:30:Numer będziesz miał| na skrzynce na listy, mądralo.00:20:37:Dorothy Vallens. Siódme piętro.00:20:40:- Dobra, powodzenia.|- Powodzenia.00:20:47:Pamiętaj, trzy minuty, nie mniej.00:21:21:WINDA NIECZYNNA|PROSZĘ UŻYWAĆ SCHODÓW00:22:37:- Tak ? O co chodzi ?|- Muszę spryskać mieszkanie.00:22:45:- To na pewno cuchnie.|- To nowy środek. Bezwonny.00:22:48:To dobrze.00:23:03:Zacznę od kuchni.00:23:33:Ruch jak na dworcu.00:23:49:To tylko chłopak z administracji.00:24:19:To powinno wystarczyć.00:24:29:- W porządku ?|- Co się stało ?00:24:31:Właśnie miałam podejść do drzwi,| kiedy zjawił się ten facet.00:24:34:- Udało ci się ?|- I tak i nie. Rozpozałaś go ?00:24:37:Widziałam tylko jego plecy.|Zdaje się, że wszedł przez drzwi na końcu korytarza.00:24:41:Ja też go dobrze nie widziałem,| ale on na pewno mnie zauważył.00:24:45:Nie miałem czasu, żeby otworzyć okno,| ale znalazłem te klucze. Sprytne, co ?00:24:49:- Tak. O ile pasują do tych drzwi.|- Racja.00:25:10:I co teraz ?00:25:13:- Grasz dalej ?|- Muszę się zrehabilitować, za nieudaną próbę.00:25:18:To nie twoja wina.|Ale musisz się zrehabilitować.00:25:28:Zamierzam wśliznąć się tam wieczorem.00:25:32:Jest piątek. Masz randkę ?00:25:35:Tak. Mam.00:25:45:A więc ni... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wolaosowinska.xlx.pl
  •