Blackadder - S04E01 - Captain Cook, Season 4 - Blackadder Goes Forth
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
00:00:19:Na prawoooooooooooo... patrz!00:01:01:Baldrick, co ty tam robisz?00:01:04:Wycinam na tym naboju takie co, sir.00:01:06:Jakie co?00:01:08:Wycinam "Baldrick", sir.00:01:11:Po co?00:01:12:To taki przebiegły plan.00:01:14:Z pewnociš.00:01:15:Widzi pan, mówi się00:01:16:że każdy z nas ma przeznaczony sobie nabój|ze swoim imieniem.00:01:20:Ach tak?00:01:22:No to pomylałem że jak taki nabój z moim imieniem|będę trzymał stale przy sobie,00:01:26:to on mnie nigdy nie trafi|bo przecież nie będę strzelał sam do siebie.00:01:31:Szkoda.00:01:32:A szansa na istnienie dwóch naboi noszšcych moje imię00:01:35:jest doprawdy bardzo mała.00:01:38:Nie tylko ona tutaj jest "doprawdy bardzo mała".00:01:43:Twój mózg, na ten przykład|ma tak znikome rozmiary,00:01:46:że gdyby jaki głodny kanibal dobrał się do tego|co tam masz pod czaszkš,00:01:49:to nie posmarowałby tym nawet krakersa.00:01:57:My ludzie zwyklimy mawiać "dzień dobry"00:01:59:- Proszę spojrzeć, sir.|- Na co?00:02:02:Ostatni numer "King & Country".00:02:04:Porywajšcy!00:02:06:ródło prawdy o wojnie dla brytyjskich żołnierzy.00:02:09:Raczej największa fikcja od kiedy|00:02:11:francuscy małżonkowie zaczęli lubować sobie wiernoć.00:02:15:Ależ... nie zaprzeczy pan że ta gazeta|ma znaczšcy wpływ na morale żołnierzy.00:02:21:Absolutnie. Sšdzę tylko, że normalny papier toaletowy|byłby lepszy.00:02:26:Sir, nie mogę się z panem zgodzić.00:02:27:Czyż jest miejsce w którym prawdziwy patriota wzgardziłby czym takim?00:02:31:Poza latrynš?00:02:34:Popatrzmy.00:02:35:Przekonujšce niczym adwokat Kuby Rozpruwacza...00:02:39:Każdy brytyjski żołnierz ma tu dwa metry wysokoci|i bicepsy wielkoci lotniska.00:02:44:Porywajšce w każdym calu.00:02:46:Jeszcze co dla pana, sir, przyszło dzi rano.00:02:52:Wiecie co to takiego, poruczniku?00:02:54:- To stary dobry służbowy rewolwer.|- Nie. To fabrycznie nowy służbowy rewolwer,00:02:59:dostarczony mimo że o niego nie prosiłem.00:03:02:Co mi tu mierdzi,00:03:04:i nie mam tu na myli deseru jabłkowego Baldricka.00:03:10:Zabawne, sir, tych nowych drabin|przecież też nie zamawialimy.00:03:14:- Nowe drabiny?|- Tak, wczoraj przyjechały.00:03:16:Rozdzieliłem je. Chłopcy byli bardzo podekscytowani.00:03:19:- Prawda chłopaki?|- Tak, sir.00:03:21:Pierwszy dobry opał od czasu spalenia kotów.00:03:24:Co się dzieje.00:03:26:Dzięki swojej edukacji|mogę chyba stwierdzić co.00:03:29:Dla ciebie, George, byłoby to trudne.00:03:32:To prawda.00:03:33:Gdy ja byłem w szkole,|nie trzeba było się przejmować edukacjš00:03:36:jeżeli tylko potrafiło się liczyć do szeciu, |piewać głono hymn szkolny00:03:39:i schylało się po mydło bez szemrania.00:03:42:Ja, dla odmiany,|jestem osobš wszechstronnie wykształconš -00:03:45:ukończony Uniwersytet Życia,|dyplom Szkoły Ciężkich Razów00:03:50:i przedszkole Wygrzebywania Się z Gówna.00:03:54:Instynkt podpowiada mi00:03:57:że w końcu ruszymy do ataku.00:04:00:A niech mnie, naprawdę myli pan|że w końcu nadszedł czas00:04:04:na porzšdne brytyjskie lanie|typu solidna szóstka na goły tyłek?00:04:08:Jeżeli pytasz w ten sposób|czy ruszamy na pewnš mierć to owszem.00:04:12:Marszałek polny Haig zamierza podjšć00:04:15:kolejny gigantyczny wysiłek|by jego barek znalazł się szeć cali bliżej Berlina.00:04:19:Słusznie! Brawo - issimo!00:04:22:To jak, może zaczniemy?00:04:24:Naprzód ku chwale! Ostatni w Berlinie oferma!00:04:26:Podajcie mi swój chełm, poruczniku.00:04:39:Tak... jakie dobre maskowanie chełmów|mogłoby być na miejscu.00:04:45:Pozwolenie na odezwanie się, sir.00:04:46:Udzielam. Nie bez strachu. I dozy zrezygnowania.00:04:50:Mam przebiegły plan.|Wiem, co może uchronić nas przed pewnš mierciš.00:04:53:- Zatem, co?|- Kuchnia.00:04:56:Rozumiem.00:04:57:Wiem pan że w sztabie zawsze szukajš dobrych kucharzy?00:05:01:Zgłaszamy się, przyrzšdzamy co,00:05:04:i tak oto przestajemy siedzieć w okopach.00:05:06:- Baldrick, to genialny plan.|- Naprawdę?00:05:09:Tak. Jest znakomity.00:05:10:Pozwolenie na list do domu, sir!00:05:12:To pierwszy genialny plan jaki|kiedykolwiek udało się wymylić Baldrickom!00:05:15:Stulecia próbowalimy i zawsze|wychodziło do kitu.00:05:20:Mama będzie piewać z radoci.00:05:23:Już współczuję uszom jej biednych sšsiadów, Baldrick.00:05:27:Jest wszakże pewien słaby punkt w twoim planie.00:05:31:- Jeste najgorszym kucharzem na wiecie|- Fakt, ma pan rację.00:05:35:Ameba z Saturna potrafiłaby lepiej|ugotować jajko niż ty.00:05:39:Twoja polędwica wołowa w sosie bearnaise|wyglšda jak psie bobki w kleju.00:05:45:Bo to sš psie bobki w kleju.00:05:47:Smak twojego deseru liwkowego00:05:49:kojarzy się z kretowiskiem upstrzonym|króliczymi odchodami.00:05:52:Mylałem że pan nie zauważy.00:05:53:A twoja polewka mietankowa|przypomina powierzchniš kocie wymiociny.00:05:58:Także w tym przypadku...00:05:59:Gdyby podał którš ze swych potraw|w głównej kwaterze sztabu,00:06:03:aresztowano by cię za spowodowanie|największego masowego zatrucia00:06:05:od kiedy Lukrecja Borgia|zaprosiła 500 bliskich przyjaciół00:06:09:na poczęstunek winem i wšglikiem.00:06:11:Jednak będziemy musieli pomyleć o lepszym planie.00:06:14:W porzšdku, może więc mylšc co by pan przekšsił?00:06:18:Co mamy w menu?00:06:20:Szczura.00:06:21:Smażony czy gulasz?00:06:24:Trudny wybór.00:06:27:Jakie szczegóły odnonie smażonego?00:06:29:Więc tak: bierzemy wygolonego szczura,00:06:31:i marynujemy przez jaki czas w kałuży.00:06:34:Jak długo?00:06:36:Dopóki się nie utopi.00:06:38:Wtedy pieczemy rozcišgniętego pod goršcš żarówkš,00:06:41:następnie upewniamy się że w pobliżu|jest wolna latryna,00:06:43:i szybciutko zjadamy.00:06:45:No tak. A gulasz?00:06:48:Identycznie, tyle że szczur jest nieco większy.00:06:52:Cóż, być może nie zasłużę by nazwać mnie panem Brawurš,00:06:55:ale raczej nie skorzystam.00:06:57:W porzšdku, sir.00:06:59:- Będzie więcej dla nas, prawda?|- Jak najbardziej, szeregowy.00:07:05:Słucham, restauracja Savoy.00:07:09:Ach, to pan...|Tak...00:07:11:Tak, będę za 40 minut.00:07:14:Kto dzwonił, sir?00:07:15:Może to dziwne, Baldrick,00:07:16:ale był to papież Grzegorz IX.00:07:19:Zapraszał mnie na swój jacht|na kilka drinków.00:07:23:Spędza włanie zimę w zatoce Montego|razem z angielskš reprezentacjš krykieta00:07:26:i balijskš boginiš obfitoci.00:07:28:- Naprawdę?|- Nie, nie do końca.00:07:32:Mam się stawić w kwaterze.00:07:33:Ten idiota Generał Melchett z pewnociš00:07:36:wynalazł dla mnie kolejnš kuszšcš okazję00:07:39:abym dał sobie rozwalić łeb za Brytanię.00:07:50:O co chodzi, Słonko?00:07:54:Dla pana kapitan Słonko.00:07:57:Gen. Melchett chce z panem mówić00:07:58:w sprawie bardzo ważnej, tajnej misji.00:08:00:- Co się dzieje, Słonko?|Kapitan Czarna Żmija do pana, sir.00:08:03:A, wietnie.00:08:05:Krótko tył i boki poproszę.00:08:08:Nie, to należy do kaprala Czarnego, sir.00:08:10:Kapitan Czarna Żmija przyszedł w innej sprawie.00:08:13:Tajnej sprawie.00:08:14:A tak, misja specjalna. Spocznij, Żmija.00:08:17:To co panu teraz powiem jest|absolutnie-cile-tajne-łamane-przez-poufne.00:08:23:- Czy to jasne?|- Tak, sir.00:08:25:Opracowałem listę osób które możemy dopucić do zastrzeżonych informacji.00:08:28:- Ma pan jš, Słonko?|- Tak, sir.00:08:30:- Proszę przeczytać.|- To kwestia najwyższego bezpieczeństwa, sir.00:08:33:Mylę, że kapitan nie potrzebuje wiedzieć więcej.00:08:35:Nonsens! Proszę czytać!00:08:37:W porzšdku, sir.00:08:39:"Lista osób zdatnych do udziału w Operacji Matejko00:08:42:przygotowana przez generała C. H. Melchetta.00:08:45:Oczywicie ja i pan, Słonko,00:08:47:marszałek polny Haig, jego żona,00:08:50:wszyscy przyjaciele jego żony oraz ich rodziny,00:08:52:służba ich rodzin,00:08:55:ci, którzy grywajš w tenisa ze służbš ich rodzin,00:08:57:i pewien goć o imieniu Bernard00:08:59:na którego wpadłem niedawno w jakim tłoku."00:09:01:Najwyższe bezpieczeństwo, rozumie pan?00:09:04:Jasno i przejrzycie, sir.00:09:06:Do wiadomoci jedynie mojej oraz reszty|anglojęzycznej populacji wiata.00:09:10:Dobry żołnierz.00:09:11:Tak więc marszałek polny Haig00:09:13:opracował nowy, genialny plan taktyczny00:09:16:gwarantujšcy nam ostateczne zwycięstwo.00:09:20:Och, nie opiera się on przypadkiem|na wyczołganiu się z okopów00:09:24:i mozolnym posuwaniu w kierunku wroga, sir?00:09:27:Jakim cudem się pan o tym dowiedział, Żmija?|Ta informacja była zastrzeżona.00:09:30:To ten sam plan według którego działalimy ostatnim razem,00:09:32:i jeszcze siedemnacie razy poprzednio.00:09:35:O-tóż-to!00:09:38:I w tym włanie tkwi jego geniusz!00:09:41:Te czujne szkopy będš na to|kompletnie nieprzygotowani!00:09:44:Kolejna powtórka tego, czego próbowalimy|już osiemnacie razy00:09:47:to ostatnia rzecz jakiej będš się po nas spodziewać!00:09:50:Jest jednak jeden niewielki problem.00:09:54:Jak zawsze zostaniemy zmasakrowani|w cišgu pierwszych dziesięciu sekund.00:09:57:Tak! Pan marszałek obawia się00:10:00:że nasi ludzi mogš być trochę tym faktem przygnębieni.00:10:02:I szuka sposobu by podnieć ich na duchu.00:10:05:Samonasuwajšcym się rozwišzaniem|zdawałaby się jego rezygnacja i samobójstwo.00:10:09:Ciekawe spostrzeżenie. Zapamiętajcie to, Słonko.00:10:12:Proszę spojrzeć. Na pewno zna pan "King & Country".00:10:17:Ach! Moje ulubione czasopismo, bez dwóch zdań.00:10:20:Miękkoć, wytrzymałoć i dobre właciwoci chłonne.00:10:24:Pierwsza klasa, w rzeczy samej.00:10:26:Tak przypuszczałem, że to c...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]